Amerykanka Eliza Olson to wnuczka jednego z najwybitniejszych amerykańskich czempionów XX wieku - Carla "Bobo" Olsona.
- Pokonam Rylik. Podobnie jak dziadek jestem znakomita w walce w zwarciu i półdystansie. To będzie broń, na którą Polka nie znajdzie recepty - chwaliła się przed pojedynkiem z Agnieszką Rylik (30 l.).
Stawką walki były dwa tytuły mistrzyni świata wagi junior półśredniej WIBF (będący w posiadaniu Rylik) oraz WIBO (wakujący). Amerykanka, tak jak zapowiadała, dążyła do półdystansu i zwarcia. To był rzeczywiście jej atut, z bliska zadawała więcej ciosów. Ale... rzadko miała okazję stosować ulubioną broń, bowiem Rylik znakomicie boksowała na dystans, wielokrotnie trafiała rywalkę mocnymi prostymi. Momentami Olson (28 l.) była bezradna, jej ciosy pruły powietrze. Polka wygrała siedem początkowych rund, dopiero w trzech ostatnich trochę osłabła i oddała inicjatywę Amerykance. Sędziowie nie mieli wątpliwości, jednogłośnie wskazali na Rylik: 98-94, 98-94 i 97-94.
- Następny cel to rewanż na Tracy Byrd za jedyną porażkę w mojej karierze - mówiła po walce rozradowana Rylik.