- Tylko na pokładzie samolotu z Berlina wznieśliśmy toast z trenerem Krzysztofem Kaliszewskim, po małym szampanie. Na pełne świętowanie przyjdzie czas po ostatnim starcie. Pewnie będzie to przyjęcie w domu, tak jak rok temu - wspominała Anita, która była gościem "Super Expressu".
"Super Express": - Czy to prawda, że młociarki muszą jeść więcej niż inni sportowcy?
Anita Włodarczyk: - Mogę powiedzieć o sobie, że ważę 98 kilo i wcale nie jem tak wiele jak inni miotacze. Trzy posiłki dziennie, a pomiędzy nimi przekąska albo batonik energetyczny. Na zgrupowaniach za granicą spotykam wychudzonych biegaczy kenijskich, którzy ważą może połowę tego co ja, a którzy biorą po dwa talerze jedzenia. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Robi mi się wtedy wesoło, bo sama potrafię zjeść najwyżej połowę tego co oni.
Tak Anita Włodarczyk robi Super Express [ZDJĘCIA]
- Jak wyglądałyby idealne posiłki na pani stole?
- Na śniadanie - znane już gotowane jajka, chociaż nie co dzień aż pięć (śmiech). Od kilku miesięcy uwielbiam też owsiankę z orzechami, daktylami i miodem. Na obiad - najpierw rosół, a w nim mógłby pływać kawałek gotowanego mięsa z kurczaka. Na drugie - albo schabowy, który uwielbiam, albo inne mięso. Do tego surówki i gotowane warzywa, mogą być pyrki. Na deser chętnie ciasteczko.
- Czy smak ciastek jest milszy od smaku schabowego?
- Oj, tak. Jestem, a raczej byłam łasuchem na słodycze. Ale w ubiegłym roku obiecałam sobie trzy miesiące bez słodyczy. Trudno było, zwłaszcza psychicznie, w dwóch pierwszych tygodniach. Czułam się jakby osłabiona. Potem organizm się dostosował. Dotrzymałam danego sobie słowa, a po północy ostatniego dnia zjadłam tabliczkę czekolady. A dzisiaj biorę słodycze tylko do kawy.
- Czy głównym pani hobby jest nadal gra na keyboardzie?
- Nie grałam już ze dwa lata. Natomiast zaczęłam czytać sporo książek, czego nie znosiłam, będąc w szkole, zwłaszcza w odniesieniu do lektur obowiązkowych. Ostatnio przeczytałam biografię Usaina Bolta. Zauważyłam, że miał podobne trudności z wejściem w wielki świat jak jak, chociaż porównywać się z nim nie mogę. A poza tym siedzę sporo przy komputerze, bo portale społecznościowe i gry na konsoli to fajna sprawa podczas długich zgrupowań.
- Czy dziewczyna z Rawicza dobrze się czuje w Warszawie?
- Jestem tu od pięciu lat. Z początku byłam rzucona na głęboka wodę wielkiego miasta, ale szybko się zaadaptowałam i pokochałam Warszawę. Tylko że trzysta dni w roku jestem poza domem i do dziś nie odwiedziłam wielu pięknych miejsc.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail