- Będę walczyć o medal mistrzostw świata. A fajnie byłoby też zakończyć sezon z nowym rekordem Polski na otwartym stadionie (wynosi 4,83 m i ma już 7 lat - red.). Forma powinna rosnąć z tygodnia na tydzień - deklaruje.
W pierwszym starcie w tym sezonie, w mityngu "Tyczka na molo", skoczyła 4,50 m. Od razu potem powróciła do Formii we Włoszech, gdzie ćwiczy od kilku tygodni ze swym mężem i trenerem Jackiem Torlińskim, którego wspiera słynny ukraiński szkoleniowiec Witalij Pietrow, były trener Siergieja Bubki i "Carycy" Jeleny Isinbajewej.
- Trener Pietrow przekazuje bardzo wiele cennych wskazówek co do techniki skoku. A człowiek uczy się przez całe życie - mówi ze śmiechem Anna. - Główny element pracy nad techniką to wydłużenie rozbiegu z 16 kroków do 18. Nie udało się to w ubiegłym roku. Mam nadzieję, że uda się teraz i że przełoży się to na dobre wyniki.
Niepowodzenie na IO w Londynie, gdzie nie zaliczyła żadnej wysokości w finale, spowodowało spore obniżenie stypendium kadrowego. Z kontraktów sponsorskich pozostał jeden - z Nike.
- Stypendium wystarczy na paliwo, żeby dojechać z domu na trening. Dwa kontrakty wygasły, prowadzone są rozmowy co do kolejnych. Ale po latach poświęconych sportowi nie kierują mną pieniądze, tylko chęć samorealizacji, sukcesów w sporcie - podkreśla.