Poruszający jest opis kłótni między nim a jego małżonką Anną. Onyszko pisze, że któregoś dnia, gdy już nie mieszkali razem, żona nie wróciła do domu na noc. Gdy usłyszał to od synów, stracił panowanie nad sobą. "Wpadłem w amok, z nerwów nie byłem w stanie racjonalnie myśleć. Jak można zostawić dzieci na całą noc same?" - relacjonuje były bramkarz polskich i duńskich klubów. Gdy żona podjechała pod dom taksówką, zaczął się dramat.
Fan Messiego poderżnął gardło kibicowi Ronaldo. Makabryczna zbrodnia w Indiach
"Była pijana. Zaczęła się ze mnie śmiać. Gdy tylko weszła do mieszkania, popchnąłem ją i uderzyłem z otwartej dłoni w twarz. Wiem, że przekroczyłem granicę, ale czy ona nie przekroczyła jej jako pierwsza? Zabrałem jej telefon, zacząłem czytać kolejne wiadomości. Nagle usłyszałem metaliczny dźwięk. Przede mną stała Anna z nożem kuchennym w ręku. Nim zdążyłem zareagować, dźgnęła mnie. Najpierw w brzuch, potem w ramię. Na szczęście niezbyt głęboko".
Po awanturze Onyszko został skazany za groźby karalne (trzy miesiące w zawieszeniu, w tym miesiąc aresztu domowego). To smutna część tej historii, ale są i fragmenty z happy endem. Potrzebował nerki, był dializowany, jednak znaleziono dawcę i dostał nowe życie.
Były bramkarz pisze też o hipokryzji Duńczyków i. męczarniach związanych z pomieszkiwaniem w domu w Wodzisławiu, w którym doszło do strasznego mordu.