Grupka dobrych znajomych kochających piłkę nożną zakłada klub i zaczyna grać w niższych ligach, a po meczach wspólnie chodzi na imprezy czy do baru. Znamy takie historie, wszak wiele ich w niższych klasach rozgrywkowych każdego kraju, także w Polsce. Drużyna Krumkacze Mińsk powstała w bardzo podobnych okolicznościach, ale to co stało się później, przeszło najśmielsze oczekiwania.
Robert Lewandowski gra i pracuje w Szkocji! [ZDJĘCIA]
Wszystko zaczęło się w 2011 roku, gdy powstał zespół. Wówczas założono go dla żartów i przez trzy lata zawodnicy grali w lidze mińskiej. Przed poprzednim sezonem piłkarze-amatorzy postanowili jednak zarejestrować się jako klub i okazało się, że był to strzał w "dziesiątkę".
- Początkowo nie traktowaliśmy tego poważnie. Robiliśmy to dla żartu, nie stawiając przed sobą wysokich celów - przyznał jeden z zawodników Dzianis Szunto - Każdy mecz był dla nas świętem. Szliśmy do kawiarni, piliśmy piwo i bawiliśmy się - dodał współzałożyciel Wasil Hlezau.
Drużynie szło jednak na tyle dobrze, że postanowiła większą uwagę poświęcić nie imprezom i spotkaniom towarzyskim, a ciężkim treningom. I te przyniosły efekty. Na początku tego roku "Wrony" awansowały do 1. ligi, a ostatnio dzięki zwycięstwu z Dniprem Mohylew 2:0 zapewniły sobie awans do białoruskiej ekstraklasy!
Zespół musi trenować wieczorami, bo w dzień większość z piłkarzy pracuje. Mimo braku zachęty finansowej klubowi udało się jednak ściągnąć kilku bardziej doświadczonych piłkarzy, którzy teraz będą mieli okazję zabłysnąć w najwyższej klasie rozgrywkowej.