Myślałem, że piłkarz Wisły zaszczyceni, że ktokolwiek na nich czeka będą się prześcigać w opowiadaniach jak to było na obozie w Antalyi. Gdzież tam!!! Obrońca tak mało bystry, że nie upilnowałby miotły w publicznym kiblu, tym razem zareagował błyskawicznie, odwrócił się na pięcie. Pomocnik, któremu bąbelki buzują w pustej głowie, też nie raczył odpowiedzieć na pytanie dziennikarza. Bramkarz niezdara, którego kompromitujące interwencje sprawiły, że w piłkarskim slangu, zwrot „puścił Pawełka” zastąpił słowo „szmata”, spojrzał pogardliwie na młodego reportera.
Ale ich wszystkich przebił trener Maciej „Mały Bufonik” Skorza. Gdy zobaczył dziennikarza i kamerę, zwiał drugim wejściem. Właściwie jego najbardziej rozumiem. Facet osiągnął większe sukcesy nią Alex Ferguson, ma prawo do fanaberii.
Jak nazwać to zachowanie ekipy krakowskiej Wisły? Dziadostwo. Takie samo dziadostwo zapewne pokaże ekipa „Małego Bufonika” na ligowych boiskach. Bo jak się człowiek przyzwyczaja do dziadostwa, to potem staje się jego drugą naturą.
Andrzej Kostyra