Andriej Arszawin, Łukasz Piszczek

i

Autor: East News Adriej Arszawin i Łukasz Piszczek podczas meczu Polska - Rosja na Euro 2012

Były reprezentant kraju jeździł na koniu przed klubem nocnym. Był kompletnie pijany [WIDEO]

2018-12-22 11:07

Moment zakończenia kariery piłkarskiej może być dużym przeskokiem dla zawodnika. Kończy się obowiązek restrykcyjnej diety, dużej liczby treningów i wypada rytm meczowy. Czasu wolnego jest aż nadto. Można więc zaszaleć. Z tego założenia wyszedł były reprezentant Rosji, Andriej Arszawin, który zafundował sobie końską dawkę wrażeń. I to dosłownie.

Jeszcze kilka lat temu rosyjskiego piłkarza można było zaliczać do gwiazd futbolu. W połowie 2009 roku trafił z Zenita Sankt Petersburg do Arsenalu Londyn. W barwach Kanonierów rozegrał ponad 140 spotkań, w których zdobył 31 bramek. Na przeszkodzie w jeszcze większej karierze Arszawinowi stanęły kontuzje, które przytrafiały mu się często.

Najlepiej czuł się jednak w swojej ojczyźnie. Z Arsenalu był wypożyczany do swojej byłej ekipy, a po zakończeniu przygody w stolicy Wielkiej Brytanii ponownie wrócił do Petersburga. Był również jedną z największych gwiazd reprezentacji Rosji. Napastnik zagrał na dwóch turniejach mistrzostw Europy.

Arszawin obecny był także na Euro 2012. Na Stadionie Narodowym wystąpił w spotkaniu przeciwko reprezentacji Polski, w którym zanotował asystę. Ostatnie lata to jednak równia pochyła. Rosjanin zdecydował się w tym roku na zakończenie kariery. I korzysta z wolności.

Do sieci trafił niedawno film, na którym główną rolę odgrywa właśnie Arszawin. Były piłkarz całą noc spędził w klubie nocnym, gdzie bawił się doskonale. Przed wejściem do lokalu w Petersburgu stał człowiek z koniem, który oferował przejażdżki na zwierzęciu. Od razu nasuwa się na myśl, że takie rzeczy tylko w Rosji...

Jednym z klientów okazał się Arszawin. Wsiadł na konia i przemierzał na nim ulice miasta. Problem w tym, że Rosjanin nie chciał zapłacić za tę usługę. Właściciel konia wezwał policję. Po jej przybyciu Arszawin obiecał, że ureguluje należność. Chyba nie trzeba dodawać, że były zawodnik był kompletnie pijany.

Najnowsze