Na skoczni Ruka nigdy specjalnie nie szło Małyszowi. Trzeba pocieszać się tym, że dwa lata temu wypadł tu na inauguracji PŚ dużo gorzej (dopiero 34. pozycja w anormalnych warunkach atmosferycznych), a skończyło się czwartą Kryształową Kulą "Orła z Wisły".
- Cały czas jestem optymistą. Wierzę, że w kolejnych zawodach w Trondheim będzie lepiej - komentował Małysz, który skakał na odległość 114,5 i 121,5 m. Wygrał najrówniej skaczący Szwajcar Simon Ammann.
Poza Małyszem punkty w PŚ zdobył jeszcze Marcin Bachleda (29. miejsce). Fatalnie wypadł Kamil Stoch, który w pierwszej serii spadł z progu na odległość 91,5 m i w ogóle nie wszedł do finałowej rundy.
Jak zwykle w Kuusamo karty rozdawała pogoda. Z powodu wiatru przerwano piątkowy konkurs drużynowy i przełożono go na następny dzień. Wygrali Finowie, a Polacy wyprzedzili tylko Japonię i Ukrainę, zajmując 7. miejsce. Na pocieszenie pozostał nam najlepszy polski wynik weekendu - 133 m Małysza.
- Dobrze, że mój ostatni skok w drużynówce był całkiem dobry - ocenił lider reprezentacji Polski. - Pewnie, że wolałbym miejsce w dziesiątce, ale na początek może być. Kuusamo to taka dziwna skocznia, która jakoś nam nie sprzyja, długo się czeka, konkursy się przekłada, są problemy techniczne - żalił się Małysz.
Indywidualny konkurs skoków PŚ w Kuusamo
1. Simon Ammann (Szwajcaria) 260,5 pkt (131,0 m/126,5)
2. Wolfgang Loitzl (Austria) 256,1 (124,5/130,0)
3. Gregor Schlierenzauer (Austria) 255,1 (121,0/133,5)
...14. Adam Małysz (Polska) 219,3 (114,5/121,5)
29. Marcin Bachleda (Polska) 177,8 (114,5/101,5)
46. Kamil Stoch (Polska) 51,2 (91,5)