- Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju w Austrii mówiłem chłopakom, że urodziny zamierzam obchodzić na parkiecie. No i się udało, w niedzielę zagram o medal - uśmiecha się reprezentacyjny kołowy. - Wiadomo, jaki prezent mi się marzy. I powiem szczerze, kolor ma w tej chwili mniejsze znaczenie. Z każdego medalu bardzo się ucieszę - dodaje Jurecki.
Najlepszym upominkiem byłoby oczywiście złoto, ale...
- Mistrzostwa Europy to piekielnie trudny turniej. Do tej pory nam się na nim nie wiodło. Więc miejsce na podium i tak będzie ogromnym sukcesem - podkreśla gwiazda niemieckiego Magdeburga, który może być jednym z kluczowych graczy sobotniego półfinału. Chorwaci często grają bowiem wysoką obronę, a to stwarza szansę dla obrotowego.
Patrz też: Chcemy zemsty za Zagrzeb
- W piłce ręcznej, a już zwłaszcza na takim poziomie, jeden człowiek sam niczego nie wygra. Na szczęście wielokrotnie już udowodniliśmy, że nasza siła tkwi w całej drużynie - podkreśla Jurecki.
Kibice niepokoją się jednak, czy nasz zespół zdoła pozbierać się fizycznie do walki o medale. Polacy są strasznie poobijani, w meczu z Francją w ogóle nie zagrał Artur Siódmiak.
- Bez przesady. Mamy w drużynie rozciętą głowę, rozbity nos, wybite palce, całą masę sińców i innych urazów, czyli... normalka - śmieje się Bartek Jurecki.