Edinson Cavani, PSG

i

Autor: Eastnews

Chiński komentator zasnął na meczu Real - PSG. Chrapał na wizji. Pobił naszego Burnosa? [WIDEO]

2015-11-07 17:16

To się nazywa idealna puenta do meczu. Chiński komentator, niejaki Dong Lu, podsumował wątpliwe wyczyny piłkarzy Realu Madryt oraz Paris Saint-Germain podczas środowego starcia w Lidze Mistrzów. Azjata tak bardzo skoncentrował się na boiskowych wydarzeniach, że aż... zasnął. I podczas jednej z nudnych akcji paryżan zaczął słodko chrapać. To trzeba zobaczyć! A raczej usłyszeć.

Chińczyk i tak wytrzymał zaskakująco długo. Heroiczny bój Donga Lu z narastającym zmęczeniem trwał aż 79 minut. Dopiero wówczas Azjata wyłączył funkcje życiowe organizmu i na kilkanaście sekund uciął komara. Miał pecha. Nie wziął ze sobą chusteczek higienicznych i ostatecznie zaczął chrapać.

Grzegorz Krychowiak podpisał nowy kontrakt! 45 milionów euro odstępnego!

O ile widzowie na całym świecie pokochali Chińczyka, o tyle mniej entuzjazmu wykazali szefowie LeTV. I naszego bohatera zwolnili. Mimo faktu, że 46-latek przez ostatnich dwadzieścia lat należał do grona czołowych komentatorów w kraju.

A co na to sam zainteresowany? Cóż, nie przejął się. Obiecał, że usłyszymy go jeszcze nie raz. Tyle że w Internecie. A skąd całe zamieszanie? Liga Mistrzów w Chinach rozgrywana jest o nieludzkich godzinach. 3:45. Facet więc czuje się usprawiedliwiony. Siedział, gadał, gadał, piłkarze nie mieli ochoty stworzyć sensownego widowiska, więc uderzył w kimono. I faktycznie: jeśli po meczu Realu z PSG ktoś powinien stracić robotę, to kandydatów szukalibyśmy wśród piłkarzy. Taki Cristiano Ronaldo piłkarza przypominał przez 90 minut tylko dlatego, że przezornie przed meczem założył koszulkę, spodenki i naciągnął getry.

Rany, też wielkie rzeczy. U nas nawet kibice by się nie zorientowali. Pewien komentator specjalizujący się w Ligue 1 od kilkunastu lat regularnie raczy kibiców oddechem à la włączający się bojler i z tego co wiemy, kolejne telewizje chętnie korzystają z jego usług.

Tomasz Burnos pobity?

Albo Tomasz Burnos. Pamiętacie? Gość pobił wszystkie rekordy. "Diego Alves zaczął. Ale, heh, to nie ma żadnego... znaczenia... że... zaczął".

Najnowsze