Przecież dopiero w 1955 roku Rosa Parks wywołała rewolucję i szok, odmawiając ustąpienia białemu miejsca w autobusie w Alabamie. W 1968 roku został zastrzelony Martin Luther King jr. Jeszcze nikt wtedy nie myślał o lotach na Księżyc, komputery były wówczas wielkie jak kościelne drzwi.
Patrz też: Vancouver: Sensacyjny brąz panczenistek
Zastanawiam się, jak będzie wyglądał świat, gdy - może za 50 lat - Polska sprawi kolejną sensację na zimowych igrzyskach olimpijskich, zdobywając przykładowo medal w bobslejach? A może w ogóle już nie będzie tej naszej planety.
Co Państwo o tym sądzicie? Co nastąpi szybciej - koniec świata czy Polacy na olimpijskim podium w bobslejach?