Cudem przeżył, został gwiazdą

2008-10-08 4:00

Cudem uszedł z życiem z koszmarnego wypadku. Ale los już go wynagradza. W kilka dni z anonimowego zapaleńca sportów motorowych stał się gwiazdą niemal wszystkich amerykańskich mediów.

Mark Workentine (32 l.) to wzór amerykańskiego bohatera: nieustraszony twardziel, który śmieje się śmierci prosto w twarz. Nic dziwnego, że media za oceanem oszalały na jego punkcie. Wszystko zaczęło się od przerażającego wypadku. Pod koniec września Workentine pruł wody zatoki u wybrzeży San Diego w łodzi wyposażonej w silnik o mocy... ośmiu tysięcy koni mechanicznych. Nagle stracił panowanie nad piekielną maszyną. Po kilku fikołkach łódź roztrzaskała się na drobne kawałki.

- Ocaliła mnie specjalna kapsuła chroniąca zawodnika - wyjaśnia Workentine, który wyszedł z wypadku bez szwanku. I po chwili dodaje beztrosko: - Niestety w telewizji takiej kapsuły nie ma i dlatego występy przed kamerą stresują mnie dużo bardziej niż wyścigi.

To właśnie takie podejście do całej sprawy uczyniło z Workentine'a bohatera mediów. Sam śmiałek zapowiada, że chciałby jak najszybciej wrócić do wyścigów, a na razie pędzi od jednej telewizji do drugiej. Wystąpił już między innymi w CNN, CBS oraz w kultowym porannym programie stacji ABC "Good Morning America".

Najnowsze