Ambitny tyczkarz w zeszłym roku przeszedł operację stopy, a w tym roku bije rekordy życiowe - 582 cm w hali i 575 cm w sobotę na stadionie. Teraz ma być jeszcze lepiej. Wszystko dzięki "punktowi G".
- Znalazłem go. Ten punkt jest dokładnie 75 i pół centymetra od ziemi - uśmiechał się po zakończonym finale, w którym zdobył brąz mistrzostw Europy.
"Super Express": - I ten punkt, którego tak długo pan szukał, nie wymknie się już panu spod palca?
Przemysław Czerwiński: - Mam zamiar łechtać go jeszcze przez kilka lat kariery.
- Nie zwątpił pan przez minione lata w nadejście medalowego sukcesu?
- Nie. Chociaż było to tak długo, wciąż wierzyłem, że medal gdzieś na mnie czeka. A teraz jestem dodatkowo napalony na trening.
- To może padnie wreszcie rekord Polski Mirosława Chmary?
- Zawsze uważałem, że jestem w stanie kiedyś skoczyć 5,90 m (tyle wynosi rekord - red.). Marzyłem o rekordzie, tym bardziej teraz będę się o niego starał.