Już przed prologiem Kubica, jadąc z pilotem Jakubem Gerberem na odcinku testowym, zsunął się z drogi i wpadł do... strumyka. Uszkodzenia subaru imprezy okazały się niewielkie. Do wymiany był tylko zderzak.
- To było jedyne miejsce, w którym można było wylecieć z trasy - opowiadał potem Kubica.
Sam rajd Polak rozpoczął w dobrym tempie. W prologu był piąty. Po pierwszym 15-kilometrowym OS-ie awansował na czwarte miejsce w generalnej klasyfikacji (ze stratą 20 s do lidera).
Niestety, później doszło do kolejnej kraksy. Około trzynastego kilometra drugiego OS-u subaru Kubicy nie wyrobiło się na zakręcie i wyleciało z wąskiej drogi.
- Zakręt był brudny, czego nie przewidziałem. Zabrakło trochę drogi. Tył zabrało po trawie i wpadliśmy do rowu - opowiadał Kubica, podkreślając jednak, że nie jechał szybko. - Wcale nie ryzykowaliśmy - zapewniał.
Subaru impreza Polaka uderzyło w słupek drzwiami od strony pilota, została poobijana i zsunęła się z drogi do rowu, zatrzymując na drzewach. Nie było szans na kontynuowanie jazdy, co bardzo rozczarowało tłumy włoskich i polskich kibiców, którzy przyjechali głównie, aby dopingować Kubicę. Robert był oblegany w swoim namiocie technicznym, rozdawał autografy i robił sobie zdjęcia z fanami.
Po rajdzie Kubica zapowiedział, że wraca teraz do rehabilitacji. Prawdobodobnie w tym roku jeszcze raz wystartuje w rajdzie.