Damien Perquis: W kadrze mówię trzema językami WYWIAD z obrońcą reprezentacji Polski

2012-03-03 3:00

Po meczu z Portugalią wróciłem do Francji bardzo zadowolony. Zagrałem najlepszy mecz w kadrze, a wszystko na oczach mojej rodziny, która po raz pierwszy widziała mnie w akcji na żywo w Polsce. Syn przez całe spotkanie krzyczał: "Polska, Polska!", a córce bardzo podobała się Warszawa - opowiada "Super Expressowi" Damien Perquis (28 l.).

"Super Express": Jedni mówią, że Portugalia nas zdominowała, inni, że było całkiem nieźle. Pan jest w której grupie?

Damien Perquis: - Zdecydowanie w tej drugiej. To był dobry mecz w wykonaniu Polski, pokazaliśmy, że możemy grać jak równy z równym ze świetnym zespołem. Co z tego, że Portugalczycy mieli dużo większy procent posiadania piłki? Ważne jest to, że niewiele z tego wynikało. Jako obrońca mam po tym meczu bardzo dużą satysfakcję.

- No właśnie. Wszyscy mówią, że to pan był najlepszy w polskim zespole...

- "Nogi bardzo dobrze mi chodziły", rozegrałem dobry mecz. Co do pochwał, to wolę być jednak ostrożny. Wiem, jak to bywa. Raz chwalą, ale innym razem ganią. Dla mnie najważniejsze jest zdanie trenera i kolegów z drużyny.

- Trener powiedział, że ma już duet stoperów na EURO. Myślał o panu i Wasilewskim. Z kolei Szczęsny stwierdził, że Perquis powinien dostać ocenę dziesięć na dziesięć...

- To, co mówi trener Smuda, jest super, ale dobrze wiem, że dalej muszę zasuwać, żeby utrzymać miejsce w zespole. Co do Wojtka, to wcześniej powiedziałem, że może być najlepszym bramkarzem świata. A teraz on mnie chwali, to miłe (śmiech). Z dogadywaniem się z kolegami też nie mam problemów. Grając w polskiej kadrze, używam... trzech języków. Na przykład ze Szczęsnym rozmawiam po angielsku, z Wasylem po polsku w prostych piłkarskich sprawach i po angielsku, jak chcę coś trudniejszego wytłumaczyć, a z Obraniakiem i Dudką po francusku.

- Polscy kibice byli bardzo zadowoleni, że wszyscy piłkarze, włącznie z tymi urodzonymi za granicą, śpiewali hymn...

- Tak powinno być. Ja polskiego hymnu nauczyłem się już dawno. I to nie jest tak, że tylko ruszam ustami. Śpiewam na całego!

- Po raz pierwszy do Polski przyjechała pana rodzina. Jakie wrażenia?

- Najbardziej szkoda mi babci, dzięki której mam polskie korzenie. Bo ona akurat przyjechać nie mogła. A tak się nastawiała! Niestety, wcześniej zgubiła dowód osobisty, a jej paszport stracił ważność. Wystąpiliśmy o nowy, ale dotarł do domu w dniu, w którym moja rodzina była już w drodze do Polski. Przyjechali więc moja żona, syn, córka i mama. Zwiedzili Warszawę, bardzo im się podobało. A syn był oczarowany stadionem. Przez cały mecz krzyczał podobno: "Polska, Polska!". Fajnie to wyszło. Ja zagrałem dobry mecz, rodzina poznała stolicę. Coraz bardziej zżywamy się z Polską.

Rozmówki

Damien Perquis, poza ojczystym językiem francuskim, dobrze mówi po angielsku, co bardzo przydaje mu się w kadrze. Obrońca Sochaux bierze też regularne lekcje polskiego, dzięki czemu w prostych sprawach boiskowych daje sobie radę. W kadrze Damien rozmawia po... angielsku: ze Szczęsnym, Wasilewskim, Piszczkiem, Wawrzyniakiem, Błaszczykowskim, Lewandowskim, Polanskim; po francusku: z Obraniakiem, Dudką, Jeleniem; po polsku (proste boiskowe zwroty): głównie z Wasilewskim, koordynując grę w obronie.

Najnowsze