„Super Express”: - To prawda, że Perquis chce wrócić do Europy?
Christophe Hutteau: - Prawda. Powód? Tylko i wyłącznie EURO 2016. Damien chce odzyskać miejsce w reprezentacji, ale zdaje sobie sprawę, że grając w Toronto i MLS, będzie o to ciężko. Ta liga jest niezła, grają w niej znani piłkarze, ale nie ma medialnego przełożenia na Europę. Na trenerów w wielu przypadkach też nie. Dlatego jest plan, aby wrócił do Europy i znów pokazał się selekcjonerowi.
- Słyszałem, że miał propozycje z Bordeaux i Toulouse...
- Nazw klubów nie mogę wymienić, ale dwie oferty z francuskiej ekstraklasy odrzuciliśmy. Powód? Finansowy. W Toronto Damien zarabia bardzo dobrze, nikt nie chce się go pozbywać, ma jeszcze rok kontraktu. Ale chce walczyć o miejsce na EURO. Z drugiej strony ma prawie 32 lata, musi myśleć o przyszłości i nie może zaakceptować „byle jakiej” oferty.
- A polskie kluby? Gdyby było zainteresowanie…
- To jak najbardziej jesteśmy otwarci na rozmowy. W Polsce są 2-3 kluby, które zasługują, aby ich ewentualne oferty zostały rozpatrzone.
- We Francji zasłynął pan ze skuteczności. Mathieu Valbuena, który nie chciał oddać zasądzonych prawie 600 tysięcy euro za zerwanie kontraktu, stracił swoje porsche…
- Przyznaję, to była moja sprawka (śmiech). A zdjęcia jak komornik odholowuje jego porsche obiegły całą Francję. No cóż, długi trzeba płacić. Na szczęście całą kwotę odzyskałem, a porsche wróciło do Valbueny.
- Współpracuje pan z innymi polskimi piłkarzami?
- Nie, ale chciałbym. Mam wielu piłkarzy z Ukrainy, Rosji, szanuję mentalność ludzi ze Wschodniej Europy. Chcą pracować, znają hierarchię. Kluby z Zachodu coraz częściej będą po nich sięgać.