Majewski jedzie do USA, aby... przytyć

2009-03-10 7:30

Świeżo upieczony mistrz Europy w pchnięciu kulą na niespełna dobę powrócił do kraju. Tomasz Majewski (28 l.) już dzisiaj odlatuje do Kalifornii na 3,5-tygodniowe zgrupowanie w San Diego. - Jadę, by przytyć - zdradza.

Halowe ME to kolejna impreza mistrzowska po igrzyskach w Pekinie, z której wrócił ze złotym medalem. Do kompletu brakuje jeszcze triumfu w letnich MŚ i ME oraz halowych MŚ. Te trzy imprezy odbędą się do sierpnia 2010 roku.

- Ciężko będzie dorzucić trzy kolejne złota, ale taki scenariusz mogę sobie wyobrazić - ocenia lekkoatleta.

Sezon halowy zakończył z halowym rekordem kraju 21,10 m. Podczas treningów kula latała równie daleko, ale nie wiadomo dokładnie, na jaką odległość.

- Bo w hali warszawskiej AWF mam siatkę na dwudziestym metrze. Owszem, jest dziurawa. Ale jeśli myślimy o medalu tegorocznych mistrzostw świata w Berlinie, to 21 metrów może nie wystarczyć. Są podstawy, żeby wierzyć, iż latem będzie lepiej, choć sport to nie matematyka - podkreśla Majewski.

Mistrz olimpijski przyznaje się do 140-kilogramowej masy ciała. Ta waga nie zmienia się od minionego roku. - Może teraz wreszcie przytyję w Ameryce. Czeka mnie tam ciężka praca, głównie będzie to budowanie siły, więc zapewne przybiorę na wadze. Oczywiście przez wzrost masy mięśni, a nie tkanki tłuszczowej po hamburgerach - śmieje się.

Przez wyjazd do USA Majewski znów nie może zapisać się na kurs prawa jazdy. Ale wcale nie skarży się, jeżdżąc na treningi metrem. - Nie uczę się teraz ani teorii, ani prowadzenia auta. Bo po co? Jak będę musiał, to zrobię to prawko i tyle - nie kryje mistrz. - Chyba że w Stanach zrobię prawo międzynarodowe. Podobno tak jest łatwiej.

Najnowsze