O wielkim pechu natomiast może mówić Hanna Mazur, jedna z faworytek do medalu w tej konkurencji – który zresztą sama zapowiadała. Brązowa medalistka na dystansie 1500 metrów od początku olimpijskiej rywalizacji na Gangneung OVAL, zapowiadała, że mass start to jej koronna konkurencja i tu upatrywała swojego olimpijskiego złota.
I wszystko wskazywało, że jest to możliwe. Polki pewnie awansowały do finału, zdobywając cenne punkty w swoich biegach półfinałowych. W decydującym starciu jechały mądrze i uważnie. Miały trzymać się razem i sobie pomagać. Zofia Braun wygrała jeden z punktowanych finiszy, choć trzeba przyznać, że w biegu finałowym i walce o medale liczyła się tylko meta. Jednak te trzy punkty pozwoliły Polce zająć 4. miejsce. Inaczej byłoby najwyżej siódme, więc wielkie brawa.
– Było dużo przepychanek w peletonie, które między innymi spowodowały upadek Hani. Ale dobrze mieć drugą Polkę w finale. Taka współpraca dużo pomaga. W tym wyścigu nie było rywalizacji o punktowane finisze, bo każdy miał chrapkę na medal. Ja też tak chciałam pojechać, żeby raczej ścigać się na metę. Tak też zrobiłam i dojechałam piąta, ale w międzyczasie wygrałam jeden finisz i dzięki temu jestem czwarta. Sam finisz był dobry. Trochę ciężko mi było utrzymać ostatni łuk, dlatego też wyprzedziły mnie Chinki. Może gdybym zaczęła finisz wcześniej, ale gdybanie nie ma teraz sensu. Zebrałam tu dużo doświadczenia, bo z reguły jak jeżdżę mass startu, to walczę o punkty w środku wyścigu. Dziś chciałam zawalczyć o medal, ale nie udało się. Było blisko. Bardzo mnie cieszy to czwarte miejsce, choćby dlatego, że poprzednie moje biegi nie były najlepsze – powiedziała zadowolona Zofia Braun. – Teraz prosto z Korei lecimy z Hanią i fizjoterapeutą do Japonii na Puchar Świata i mistrzostwa świata. Reszta kadry doleci z Polski. Proszę wszystkich o trzymanie kciuków, a my na pewno się tam pięknie zaprezentujemy. Cieszę się, że mogłam wziąć udział w tych igrzyskach, poznałam tu wielu fajnych ludzi. Jestem zadowolona, że w ten sposób zakończyłam te zawody – zakończyła 4. zawodniczka młodzieżowych igrzysk olimpijskich Zofia Braun. Reprezentację Polski w Korei wspiera Kinder Joy of Moving.
Drugą Polką walczącą w wielkim finale była wspominana Hanna Mazur. Kiedy podczas finałowej rywalizacji rozbrzmiał charakterystyczny dzwonek oznajmiający rundę do końca, peleton się ożywił i rozpoczęło się ustawianie zawodniczek do decydującego ataku. Na czoło wysunęły się Holenderki, a za nimi reszta zawodniczek walczyła o jak najlepszą pozycję do finiszu. Do przodu ruszyły także Polki. Zofia Braun po zewnętrznej, a Hanna Mazur po wewnętrznej części toru wysuwając się na dogodną pozycję. Jednak los sprawił, że w tym momencie na Polkę wpadła zawodniczka z Kazachstanu i obie wylądowały na lodzie co przekreśliło marzenia Hani o medalu.
– Wychodziłam na pozycję, która na finiszu dałaby mi spokojnie złoty medal. Kiedy zostało sześć rund do mety, bieg układał się idealnie po mojej myśli. Według mnie nie mogło być lepiej. Był spokojny, ja miałam siłę jak jeszcze nigdy. W momencie, kiedy rozpoczęłam wyprzedzanie po wewnętrznej, miejsca było dużo. Nie musiałam się przepychać, ale w połowie prostej zawodniczka z Kazachstanu najpierw zagrodził mi drogę rękoma i potem jeszcze wjechała we mnie łyżwami, uderzyła z biodra i marzenie o złotym medalu prysło w sekundę. Jest mi bardzo przykro. Już jak wchodziłam na start to czułam, ze to będzie bardzo dobry bieg. Nie nastawiałam się konkretnie na złoty medal – ja bym się cieszyła z jakiegokolwiek medalu tak jak na tysiąc pięćset metrów. Szkoda, jestem tym zdenerwowana, bo tam nie było mojej winy i nie wywaliłam się sama. Poza tym już wielokrotnie pokazałam, że finisz na mass starcie mam naprawdę dobry – skomentowała Hanna Mazur.
Trzeci złoty medal w Korei zdobyła Angel Lademan – łącznie Holenderka wywiezie z Korei Południowej 4 medale – ma również brąz w mikście drużynowym. Srebro wywalczyła jej rodaczka Jasmijn Veenhuis, a brąz Chinka Yunqi Liu.
Tego dnia, w tej samej konkurencji, rywalizowali także chłopcy. Obaj Polacy: Szymon Hostyński i Krzysztof Galach nie zdołali jednak awansować do finału. Po złoto sięgnął niesamowity Niemiec – Finn Sonnekalb, który we wszystkich swoich startach na podium stawał aż trzy razy. Za każdym razem na jego najwyższym stopniu.
To była ostatnia odsłona rywalizacji łyżwiarzy szybkich na olimpijskim Ovalu. W sobotę 27 stycznia Polacy odlecą do kraju, poza Zofią i Hanną, które przemieszczą się do pobliskiej Japonii, gdzie staną do walki o medale Pucharu Świata i mistrzostw świata juniorów.