Różnica sportowa między "Bestią ze Wschodu" a rywalem była tego wieczoru mniej więcej taka, jak przepaść fizyczna dzieląca obu pięściarzy. Wałujew jest cięższy od Liachowicza o ponad 30 kg i wyższy o 20 cm. Nic dziwnego, że na ringu w Norymberdze dominował od pierwszej do dwunastej rundy. Sędziowie ogłosili przygniatające zwycięstwo syberyjskiego giganta, uznając, że wysoko wygrał wszystkie starcia - 120:108, 120:108, 120:107.
- Jestem zadowolony, bo pokazałem, jak bardzo się ostatnio poprawiłem technicznie - cieszył się triumfator, który zrobił olbrzymie postępy pod okiem nowego trenera Aleksandra Zimina. - Co nie znaczy, że nie mogę walczyć jeszcze lepiej - dodał Wałujew.
Liachowicz nie był w stanie zrobić przeciwnikowi żadnej krzywdy. "Biały Wilk" kończył pojedynek jak zbity wilczek - z podbitym prawym okiem po licznych lewych Wałujewa.
Po sobotnim sukcesie Wałujew, były mistrz WBA, otworzył sobie drogę do odzyskania tytułu utraconego w kwietniu 2007 r. na rzecz Rusłana Szagajewa. - Czekam na niego - zapowiada Nikołaj.