Duży, gościnny pokój wypełniony po brzegi. Już po godzinie 17 zgromadziła się tu cała rodzina i znajomi naszego olimpijczyka. Wszyscy z nadziejami, że Paweł sięgnie w Atenach po medal.
- Jest prawie 40 osób - śmiała się mama Pawła, pani Dorota. - Nie ma już gdzie siedzieć, ale jakoś się pomieścimy - mówiła.
Niecierpliwe minuty wyczekiwania na finał 200 metrów motylkiem mężczyzn. Wcześniej startuje jednak w finale 200 metrów dowolnym Paulina Barzycka. W pokoju słychać gromkie: "Paulina, trzymaj się!". Polka zajmuje czwarte miejsce. Pokój huczy od braw, a po chwili podnosi się prawdziwy wrzask. Na ekranach telewizora pojawiają się sylwetki pływaków i na pierwszym planie - Paweł.
- Niech nam pomacha! - krzyczą. - Dobrze, że jest uśmiechnięty - mówi ojciec pływaka, Jan Korzeniowski. Po chwili już go nie słychać w ogólnej wrzawie. Doping słychać chyba na drugim końcu Oświęcimia. - Paweł szybciej. Pawełkuuuu! Kurczę! - wyrywa się z gardeł. Paweł zajął czwarte miejsce. Chwila rozczarowania i po chwili wszyscy w pokoju biją brawa.
- Paweł, dobrze jest! - krzyczy ojciec pływaka.
- Pewnie, że dobrze - dodaje mama pływaka. - Przecież ma dopiero 19 lat. Ilu chciałoby być teraz na jego miejscu w Atenach?!