Robert Burneika na MMA Attack

i

Autor: www.mma-attack.net

HARDKOROWY KOKSU pokonał Marcina Najmana - "Kto dużo gada, ten mało robi"

2012-04-28 16:17

Walka Roberta Burneiki z Marcinem Najmanem już za nami. "Hardkorowy Koksu" pokonał rywala przez poddanie w drugiej rundzie pojedynku. - Przyznam szczerze, że naprawdę nie przygotowywałem się w ogóle do tego starcia. Ale i tak udowodniłem, że kulturysta też może walczyć - powiedział zaraz po zakończeniu konfrontacji Litwin.

Rywalizacja obu panów była walką wieczoru podczas gali MMA Attack 2, odbywającej się w katowickim Spodku. Publiczność przywitała Burneikę owacją na stojąco i od samego początku widać było, że całym sercem jest za sympatycznym Litwinem.

Czemu nasi kibice nie wspierali swojego rodaka? Wpłynęło na to między innymi jego zachowanie przed pojedynkiem. Polski fighter od tygodni toczył internetowy spór z kulturystą, w którym nazwał go chociażby "litewską szmatą". Była to odpowiedź na insynuację Burneiki, jakoby Najman nie miał wcale polskich korzeni, a żydowskie. "Hardkorowy Koksu" tłumaczył później, że był to po prostu żart, a jego oponent nie ma poczucia humoru. Cierpliwość fanów do Najmana skończyła się w czwartek, gdy podczas ceremonii ważenia nie chciał on podać ręki Litwinowi. To była kropla, która przelała dzban.

Wracając jednak do samej walki warto podkreślić, że Burneika był stroną dominującą przez cały czas jej trwania. W pierwszej rundzie Litwin ciągle nacierał na rywala, kiedy ten starał się unikać jakiegokolwiek kontaktu z przeciwnikiem. Na początku drugiej odsłony starcia "Hardkorowy Koksu" przewrócił Najmana na deski Oktagonu i zaczął go niemiłosiernie okladać po głowie. Po kilku sekundach "El Testosteron" pokazał, że ma już dość i walka dobiegła końca.

Przeczytaj koniecznie: Najman vs. Burneika. Kto wygrał? "Hardkorowy Koksu" Zapis relacji tekstowej NA ŻYWO w internecie z gali MMA Attack 2

Polak nie chciał rozmawiać z czekającym na niego z mikrofonem Mateuszem Borkiem, ani przyjąć symbolicznego pucharu za stoczenie pojedynku. Przy głośnych gwizdach i wyzwiskach opuścił ring i udał się szybko do szatni.

Z kolei triumfujący Burneika, z typowym dla siebie humorem, chętnie rozmawiał z dziennikarzem Polsatu. Na pytanie skąd bierze się taka sympatia polskich kibiców w stosunku do jego osoby odpowiedział: Jestem po prostu sobą. Ja w filmikach w internecie to prawdziwy ja. Wydaje mi się, że to dlatego ludzie mnie polubili.

"Koksu" odniósł się również do szumnych zapowiedzi jego przeciwnika, który przed walką dużo mówił o swoich profesjonalnych przygotowaniach do konfrontacji z kulturystą. - Kto dużo gada, ten mało robi - spuentował Burneika. - Możecie dzisiaj napić się za moje zdrowie - zwrócił się do zgromadzonej w katowickim Spodku publiczności, po czym dodał - Ja na pewno zjem dzisiaj jeszcze parę "sztejków", bo alkoholu pić nie mogę.

Najnowsze