- Dzięki tym wynikom nie odczuwamy już takich stresów jak rok temu. Trener jest bardziej wyluzowany, a nawet pozytywnie zaskoczony tym, że moja forma jest tak wysoka, mimo że po wrześniowej operacji palca z opóźnieniem zacząłem treningi. No i dzięki temu pali coraz mniej papierosów - śmieje się "Machałek".
Podczas ubiegłorocznego finału MŚ w Berlinie Witold Suski najpierw zdenerwowany zszedł z trybuny, by ćmić jednego papierosa za drugim, a w końcu... zasłabł. Teraz obawy o jego zdrowie zmalały.
- Dwanaście lat treningu przyniosło wreszcie efekty w postaci stabilnej formy. Dojrzewam do roli prawdziwego dyskobola, ale do roli światowego lidera wcale się nie przyzwyczaiłem - zastrzega dyskobol. - Uznam, że jestem liderem dopiero wtedy, gdy wygram w klasyfikacji mityngów Diamentowa Liga i w mistrzostwach Europy w Barcelonie.
Jego rekord Polski wynosi 69,15 m. Granica 70 m - symbol światowej ekstraklasy - wciąż mu się wymyka. Nie tylko jemu. W tym roku przekroczył ją tylko Estończyk Gerd Kanter.
- Dwa razy już mój dysk spadł poza siedemdziesiątką. Rok temu w Halle i w minioną sobotę w Eugene. Ale przekroczyłem obręcz koła o trzy centymetry. Cóż, zapatrzyłem się w lecący dysk... - wyjawia Małachowski, który dziś startuje w mistrzostwach Polski w Bielsku-Białej.