Jak on to przeżył?!

2008-12-18 3:00

Ten człowiek powinien już nie żyć! Do dzisiaj wszyscy zastanawiają się, jak to możliwe, że James Ray wyszedł cało z tej tragicznie wyglądającej katastrofy.

Podczas zawodów superszybkich łodzi motorowych na jeziorze Firebird w Arizonie kibice przeżyli chwile grozy. Wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy w trakcie tzw. drag boat racing, czyli wyścigów na ćwierć mili - na wzór podobnych imprez odbywanych na lądzie.

Żółta łódź Raya "Tequila Sunrise", pędząca z prędkością 350 km na godzinę, straciła stabilność i wystrzeliła jak pocisk w powietrze. Wodny bolid o mocy 7000 koni mechanicznych, który potrafi pokonać dystans 400 metrów w mniej niż 5 sekund, rozpadł się na tysiące kawałków. Na trybunach zapadła cisza.

To było przerażające, na szczęście najmocniejsze łodzie wyścigowe tej klasy mają wbudowaną kapsułę bezpieczeństwa, oddzielającą się od korpusu w razie wypadku. Tylko dlatego przebywający w niej Ray nie odniósł poważniejszych obrażeń. Po wypadku odczuwał jedynie bóle pleców. W szpitalu jego stan był stabilny.

Najnowsze