Jest się z czego cieszyć

2008-08-18 16:04

Rzutem na taśmę Katarzyna Szotyńska awansowała do wyścigu medalowego w klasie Laser. Zofia Klepacka zbliżyła się do strefy medalowej.

Przemek Miarczyński zapowiada walkę o czołową dziesiątkę, a Mateusz Kusznierewicz z Dominikiem Życki spadli na czwarte miejsce. Australijskie załogi mistrzami olimpijskimi w klasie 470. Duńczycy wygrali protest i zdobyli złote medale w klasie 49er.

Dariusz Urbanowicz informuje z Qingdao: Po wczorajszym pandemonium pogoda w Qingdao była łaskawa. Wiał rześki wiaterek, świeciło słońce. Kierunek wiatru nie budował wysokiej fali...

Od rana wśród dziennikarzy w Qingdao panowało poruszenie. Od wczoraj bowiem trwał protest przeciwko załodze duńskiej, która ukończyła wyścig medalowy na pożyczonej od Chorwatów łódce. Na własnej nie mogli startować, bo chwilę przed startem do sztormowego wyścigu medalowego złamali maszt. Ledwo zdążyli na start, lecz i tak zdołali przypłynąć na metę na siódmym miejscu. To gwarantowało im złoto. Na mecie jednak posypały się prostesty. W sumie jury głowiło się nad czterema, a ten przeciwko Duńczykom rozpatrywało kilkanaście godzin. Lecz udało się i to właśnie Jonas Warer i Martin Kirketerp Ibsen usłyszel dziś swój hymn narodowy. Srebrne medale zawisły na szyjach Hiszpanów Ikera Martineza i Xabiera Fernandeza. Brąz wywalczyli niemieccy bracia Jan Peter i Hannes Peckolt. Polska załoga Marcin Czajkowski - Krzysztof Kierkowski została sklasyfikowana na 16. miejscu. Startowało 19 ekip.

Dziś rozdano również medale za rywalizację w klasie 470. Zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn najlepsi okazali się Australijczycy, ale o tym więcej redaktor naczelny miesięcznika "Żagle" Waldemar Heflich: Dziś odbyły się dwa kolejne wyścigi medalowe w 470 kobiet i mężczyzn. W obu wygrywali reprezentanci Australii, Nathan Wilmot i Malcolm Page oraz Elise Rechichi i Tessa Parkinson. Obie załogi to wychowankowie trenera Wiktora Kowalenki - genialnego Ukraińca, którego tu wszyscy nazywają "medal maker". Takiego trenera powinno się nosić na rękach. To znane powiedzienie wzięli sobie do serca działacze austarlijscy i na oczach setek widzów i żeglarzy nosili go na rękach po kei portu jachtowego w Qingdao. Dzisiejsze wyścigi medalowe pokazałay, że, aby zdobyć medal olimpijski, trzeba żeglowac do ostatniego metra ostatniego wyścigu. Podwójnie punktowana rozgrywka finałowa może zmienić losy całych regat! Dość boleśnie przeokonali się o tym holenderscy bracia Costerowie, którzy źle rozegrali wyścig finałowy i na drugiej halsówce "utopili" swój srebrny medal. Doskonale popłynęli reprezentanci Wielkiej Brytanii - Nick Rogers i Joe Glanfield, którzy tym samym obronili srebrny medal z Aten. Wyprzedzili Francuzów i Holendrów. Brąz dla Francuzów Nicolasa Charbonniera i Oliviera Bausseta. Na kobiecym podium znalazło się miejsce dla multimedalistem imprez największej rangki, czterokrotnym mistrzyń świata, Holenderek Marcelien de Koning i Lobke Berkhout. Za niespodziankę chyba można uznać brązowy medal Brazylijek Fernandy Oliveiry i Isabel Swan.

Dziś na trasie laserów rozegrano trzy wyścigi. Świetnie spisała się Katarzyna Szotyńska, która awansowała do wyścigu medalowego. Kasia zajmuje obecnie dziewiątą pozycję, lecz strefa medalowa jest poza jej zasięgiem. Mimo tego humoru nie traci: W pierwszym dzisiejszym wyścigu żeglowałam fantastycznie. Lecz najwięcej satysfakcji przyniósł mi chyba ten ostatni, w którym musiałam wywalczyć miejsce w pierwszej dziesiątce. Wcześniejsze 20. miejsce oddaliło nieco szansę na start w wyścigu medalowym. Miałam trzy bezpośrednie rywalki, które mnie wyprzedzały. Od początku patrzyłem gdzie są, jak żeglują. Wiedziałam kogo muszę wyprzedzić i jeśli będę wysoko, a tamte nie wytrzymają nerwowo - znajdę się w czołowej dziesiątce. Wyobrażałam sobie jakie katusze przeżywa mój brat-trener na swoim pontonie...
Po powrocie Bartek Szotyńśki przyznał, że oglądanie takiego wyścigu może doprowadzić do zawału serca. - O mało nie zjadłem kawałka pontonu, ale wszystko szczęśliwie się skończyło, to wielki dzień rodziny Szotyńskich w debiucie olimpijskim. Kasia tym samym zrealizowała plan minimum - powiedział Bartek Szotyński. - Awansowałam do wyścigu medalowego i bardzo mnie to cieszy. Sukcesy sportowe odnoszę od wielu lat, również tutaj zbieram doświadczenia. Swoje najgłębsze marzenie -  medal olimpjiski - zrealizuję dopiero w 2012 roku w Weymouth.

Kontratak polskich deskarzy - tak można opisać postawę Zofii Klepackiej i Przemysława Miarczyńskiego podczas ostatnich dwóch dni. Warunki pogodowe poprawiły się na tyle, że po prostu wieje wiatr. W pierwszym wyścigu zarówno Zocha i jak Przemek jechali jak po szynach. Prowadzili od początku do końca. - W takich warunkach jestem najszybsza na świecie. Wiem o tym i jechałam dziś po swoje. W drugim wyścigu także doskonale mi się żeglowało. Definicja tego sportu jest taka, że potrzebny jest do niego wiatr: windsurfing, czyli jazda przy wietrze, a nie na siłowej "pompie". Dziś na prowadzenie w regatach wyszła Alessandra Sensini - dwukrotna mistrzyni olimpijska, wybitna żeglarka. To tylko dowód na to, że warunki żeglarskie poprawiły się tutaj. Wyprzedziła Chinkę, która górowała nad wszystkimi ostro pompując podczas flauty. A to nie jest żeglarstwo, tylko siłowanie. Takie zawodniczki jak ona, przy silniejszym wietrze odgrywają drugorzędną rolę.

- Jechałem idealnie, od startu do mety - podsumował Przemek Miarczyński, który podjechał do nas w porcie na rowerze. - Mówię o pierwszym wyścigu. Potem wiatr zaczął stopniowo słabnąć i zabrakło mi trochę niezbędnego w takiej sytuacji szczęścia. Jutro ostatni wyścig. Do awansu do czołowej dziesiątki, która popłynie w wyścigu medalowym dzieli mnie 14 punktów. Myślę, że taką różnicę jestem w stanie zniwelować, pod warunkiem jednak, że będzie wiatr. Cieszę się z przynajmniej jednego wygranego wyścigu na igrzyskach olimpijskich.

Wielkie emocje towarzyszyły dziś obserwatorom wyścigów klasy Star. Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki zaczęli w sposób wymarzony. Wygrali pierwszą halsówkę. Jednak za to punktów się nie przydziela. Trzeba walczyć do końca, a to nie zawsze jest proste. Już na dolnym znaku, w połowie wyścigu Polacy zostali wyprzedzeni przez Szwedów. Drugi kurs na wiatr był jeszcze gorszy w wykonaniu naszych żeglarzy. Stracili kolejne miejsca. Przed metą dali się jeszcze wyprzedzić przez kolejne trzy załogi i w efekcie do ich punktacji dopisano dziesiąte miejsce. Kolejny wyścig niewiele różnił się od pierwszego. Polacy przypłynęli w nim na ósmym miejscu, a główna różnica była taka, że przez cały czas w zasadzie ścigali się w połowie stawki. Trzeci z wyścigów był popisem naszych zawodników, którzy świetnie wystartowali spod statku komisji. Od razu przełożyli się na lewy hals. Do samej mety walczyli z prowadzącymi Brytyjczykami oraz atakującymi ich Brazylijczykami. Obie te załogi przypłynęły przed Mateuszem i Dominikiem, ale wyścig ten z pewnością poprawił ich nastroje. Polska załoga traci do liderów dziewięć punktów, do drugiego miejsca cztery, a do trzeciego ledwie punkt. Do zakończenia rywalizacji w klasie Star teoretycznie pozostały trzy wyścigi. A potem medal race. Medale są w zasięgu, lecz Mateusz z Dominikiem muszą o nie powalczyć. Dziś trzy wyścigi, więc za flotą już siedem biegów.

Najnowsze