Justyna jest mocna, ale jeszcze daleko jej do pełnej formy - twierdzi z przekonaniem jej trener Aleksander Wierietielny. - Brakuje jej kilku startów. Zacznie naprawdę biegać w styczniu, po turnieju Tour de Ski. Jak przejdzie tę mękę, to już każdy bieg będzie dla niej pestką.
W sobotę Justyna była najlepsza w eliminacjach sprintu, w 1/4 i 1/2 finału, a w finale po pasjonującym finiszu uległa tylko Norweżce Marit Bjoergen. Na 50 metrów przed metą była przed rywalką. - Pomyślała wtedy, że już wygrała, a może w tamtym momencie należało pomyśleć o czymś innym - skomentował trener. - Popełniła kilka błędów. Gdyby nie to, zwyciężyłaby. Ale jest mądrą dziewczyną, wciąż uczy się na błędach swoich i cudzych.
Nazajutrz, na trasie 15 km, Polka cały czas biegła w kilkuosobowej czołówce, zdobywając punkty: minęła jako druga 5. kilometr i jako pierwsza 10. km. Oderwała się od rywalek półtora km przed metą i finiszowała samotnie. Do samego końca.
Na nic zdał się pościg Bjoergen i Szwedki Haag. Obie straciły ponad 4 s. Pupilka gospodarzy, Petra Majdić, upadła wcześniej, gdy drogę zajechała jej Finka Saarinen.
Wszystko odbyło się na 18-stopniowym mrozie, przy którym w Rogli marzli wszyscy, bez względu na posiadane ubiory, na które polska ekipa ostatnio narzekała.