A już dziś nasz najlepszy biatlonista rozpoczyna w szwedzkim Oestersund swój szesnasty sezon w Pucharze Świata. Na początek bieg na 20 km.
>>> Zapisz się na newsletter SE.pl - dowiedz się pierwszy o medalach Polaków!
- Poprzedni sezon był za słaby, żeby kończyć nim karierę. Nie wszedłem nawet do pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej - tłumaczy z uśmiechem mistrz świata z roku 1996 i medalista olimpijski 2006. - A poza tym w maju i czerwcu, gdy nie miałem na nogach nart, poczułem wielki głód biegania - dodaje.
W tym roku Sikora trenował... sam, konsultując się jedynie na odległość z trenerem Romanem Bondarukiem.
- Przebiegłem w ostatnich miesiącach 6,5 tysiąca kilometrów, jakiś tysiąc więcej niż rok temu. To już taka baza przed przyszłym sezonem olimpijskim. Bo data zakończenia kariery na razie wyznaczona jest po igrzyskach w Vancouver, ale może zostać przełożona. Już tak przecież bywało - śmieje się Sikora, który nie obiecuje sukcesów, ale wierzy w swoje możliwości.
- Fizycznie i psychicznie czuję sie lepiej niż rok temu. Wyniki w strzelaniu były latem znacznie lepsze niż dotąd, no i po zmianie producenta nart udało się poprawić technikę biegania na całej powierzchni narty, już mniej "kantuję" - wyjaśnia.