Kolarstwo, Tour de France

i

Autor: Eastnews Kolarstwo, Tour de France

Krzysztof Wyrzykowski: Armstronga ktoś uprzedzał o kontrolach

2013-02-01 3:00

Przez 11 lat (1984-1995) Krzysztof Wyrzykowski relacjonował Tour de France dla francuskiej "L'Equipe" i był bardzo blisko Lance'a Armstronga (42 l.). Znakomity dziennikarz nie wierzy w szczerość skruchy najsłynniejszego koksiarza w historii sportu i jest przekonany, że Armstrong miał wspólników, którzy uprzedzali go o kontrolach.

"Super Express": - Pan doskonale zna Armstronga, jaki to człowiek?

Krzysztof Wyrzykowski: - Rzeczywiście, należałem do grona jego bliskich znajomych. Kilkakrotnie byłem w jego willi nad jeziorem Como we Włoszech. To był fantastyczny, otwarty, niezwykle serdeczny i gościnny człowiek. Wszystko zmieniło się po jego chorobie. Zerwał wtedy kontakty z ludźmi, odciął się od tych, z którymi był blisko. Wówczas i nasze kontakty się urwały.

- Przez te lata wszystkie kontrole dopingowe Armstronga dawały wynik negatywny. Ktoś go ostrzegał?

- Jeżeli setki razy był sprawdzany i to nic nie dało, to musiał go ktoś uprzedzać! Już wiele lat temu mówiłem, że w kolarstwie wszyscy najlepsi się koksują! Nie można siedmiokrotnie wygrać Tour de France bez wspomagania, jadąc ze średnia prędkością 40 km na godzinę! Widziałem, jak odjeżdża w górach, chociaż wcześniej zawsze miał problemy z jazdą w tym terenie. Tylko wyjątkowy naiwniak mógł sądzić, że wszystko jest czyste.

- Jak pan ocenia spowiedź Lance'a Armstronga?

- Odebrałem ją z dużym niesmakiem, wszystko było wyreżyserowane. Armstrong nie wyglądał na człowieka, który autentycznie pragnie oczyszczenia. Nie wiem, po co on tak walczy o prawo do uprawiania sportu. Aby biegać z amatorami?! W tym wszystkim jest jakieś drugie dno.

- Teraz w Madrycie rusza proces hiszpańskiego lekarza Eufemiano Fuentesa (57 l.), który był największym szarlatanem dopingu w Europie. Będą sensacje?

- Nie, wszystko rozejdzie się po kościach. Fuentesowi żadna krzywda się nie stanie.

- Dlaczego? Przecież dowody są miażdżące, w jego laboratorium policja znalazła EPO oraz 220 woreczków krwi po transfuzji i pojemniki z osoczem.

- Ale gdy je znaleziono, w Hiszpanii nie traktowano tego jako przestępstwa. Na razie to farsa, prokuratura przez 5 lat nikogo nie oskarżyła. Fuentes jeszcze nie zeznawał, jego wspólniczka siostra Yolanda nagle gdzieś zaginęła, potem się znalazła. Wszystko to jest mało poważne.

- Podobno u Fuentesa w koks zaopatrywali się nie tylko kolarze.

- Tak, z 200 woreczków z krwią tylko 59 należało do kolarzy, reszta to krew piłkarzy, tenisistów, lekkoatletów... Fuentes jeździł po Europie. Był też w Warszawie. Ale sensacji nie będzie, bo Fuentes już zapowiedział dziennikarzom, że nie ujawni żadnych nazwisk swoich klientów.

Najnowsze