"Super Express": - To chyba wymarzona praca. Jak się do tego dochodzi?
Kuba Giermaziak: - Przede wszystkim ciężką pracą, i to od dziecka. Teraz nawet sześciolatki mogą zasiąść za kierownicą gokarta. I wbrew pozorom to nie jest już zabawa! Czasami w roku jest 30 weekendów wyścigowych, więc trudno to nawet łączyć ze szkołą.
- Porsche Supercup to bardzo prestiżowa seria. Ale zapewne myślisz o tym, co dalej?
- Ta seria stoi na coraz wyższym poziomie, startują w niej coraz lepsi kierowcy, dołączył do nas zespół, którego właścicielem jest Eric Boullier. Ten sam, który w Formule 1 zarządza Lotusem. Jak zdobędę mistrzostwo Porsche Supercup, to zastanowię się, co dalej.
- Formuła 1 to twoje marzenie?
- Co tydzień przyglądam się bolidom F1, bo ścigamy się na tych samych torach. Oczywiście to robi wrażenie. To jest marzenie każdego kierowcy wyścigowego. Nie sądzę, żeby ktokolwiek odrzucił propozycję z F1. Niestety, są tylko 24 miejsca, a kierowców - kilkuset. No i coraz mniej liczy się talent, a coraz bardziej to, kto ma grubszy portfel. Miejsc w dobrych zespołach nie ma, kierowcy od paru lat się nie zmieniają. A ja, jeśli jeżdżę, to chcę wygrywać.
- Jak kierowca wyścigowy spędza wolny czas?
- Najpierw trzeba ten wolny czas mieć. W zeszłym roku było ponad 200 dni wyścigowych, więc tego czasu nie było za dużo. Kiedy już zdarzy się wolny dzień, spędzam go na kanapie, przed telewizorem. No i przygotowuję się do kolejnych startów. Wyścigi samochodowe to nie tylko kręcenie kierownicą, trzeba być w świetnej formie fizycznej.
- Czyli poświęcasz się karierze?
- Życie każdego sportowca jest pełne wyrzeczeń. Myślę, że dopiero po zakończeniu kariery człowiek może odżyć i spróbować tego wszystkiego, czego nie doświadczył wcześniej. W moim przypadku będą to spotkania ze znajomymi, odpoczynek i grillowanie.
- Powiedz może coś Czytelnikom "Super Expresu", czego nikt o tobie nie wie.
- Pożeram książki. Każdą chwilę w podróży, w samolocie czy samochodzie, spędzam na czytaniu. Staram się czytać minimum 50-60 książek rocznie.