- Byłem w domu tylko kilka dni. Najpierw podczas Wigilii i świąt Bożego Narodzenia. Potem startowałem w mistrzostwach Polski i ćwiczyłem na zgrupowaniu w Jakuszycach. Gdy znów wróciłem do domu, dzieci chciały mnie zatrzymać, zwłaszcza pięcioletni Bartosz. Dobrze, że rano poszedł do przedszkola i nie musiał przeżywać stresu związanego z kolejnym moim wyjazdem - opowiada "Super Expressowi" wicelider Pucharu Świata.
- Ile przytył pan podczas świąt?
- Aż się zdziwiłem, bo... schudłem. Przed świętami ważyłem 76 kilo, teraz mam o kilogram mniej. To chyba nerwy tak mnie zjadały. Grudzień był dla mnie bardzo ciężki pod względem psychicznym. Bieganie z koszulką lidera, nawet tylko w klasyfikacji sprintu, to jednak co innego niż atakowanie z dalszej pozycji. Człowiek się bardziej denerwuje, przeżywa. Ale... dam sobie radę. U progu nowego roku znów jestem głodny startów, walki.
- Znalazł pan jakiś pomysł na poprawienie formy strzeleckiej? Dotąd trochę szwankowała...
- W ciągu sezonu niewiele już da się zrobić. Ale sądzę, że poprawa jeszcze przyjdzie. Forma strzelecka musi się po prostu ustabilizować.
- Znalazł się pan w dziesiątce najlepszych sportowców roku 2008 w Polsce jako jedyny przedstawiciel dyscyplin zimowych.
- To dla mnie wielkie wyróżnienie, tym bardziej że według mnie nie za bardzo mi się należało. Mistrzostwa świata były dla mnie nieudane (w swym najlepszym biegu na MŚ Sikora był dopiero 11. - przyp. red.). A zwycięstwa w Pucharze Świata to nie to samo. Ja uważam, że tytuł najlepszego polskiego sportowca w 2008 roku należał się Leszkowi Blanikowi. Właśnie jemu kibicowałem w tym plebiscycie.
- Dlaczego nie wziął pan udziału w balu i Gali Mistrzów Sportu?
- Bo rozsądek zwyciężył nad emocjami. Nie chciałem w ciągu trzech dni pokonywać trasy Jakuszyce - Warszawa - Wodzisław - Oberhof, w tym częściowo po nocy. Odbiłoby się to na wynikach. Mam zresztą złe doświadczenia z takich podróży. Podczas jednej z nich złapałem przeziębienie po przedświątecznym Pucharze Świata w Hochfilzen. Zaszkodziła mi wtedy podróż do kraju i w mistrzostwach Polski startowałem jeszcze z resztkami tej infekcji. Dobrze, że udało się to pokonać samymi ziołami. Ale nie chcę powtórnie ryzykować.
- Podobno podpisał pan nowy kontrakt sponsorski?
- Tak, z firmą budowlaną Erbet z Nowego Sącza. Kontrakt obowiązuje do listopada.