- Ja nikomu tak dużych pieniędzy jednorazowo nie wypłaciłem - twierdzi ekscentryczny właściciel warszawskiej Polonii Józef Wojciechowski (64 l.), słynny z tego, że płaci najlepiej w całej polskiej piłce.
Pół miliona za dwa miesiące
Najkosztowniejsze dla Wojciechowskiego było rozstanie z holenderskim trener Theo Bosem (47 l.), który miesięcznie zarabiał po 25 tysięcy euro (105 tys. zł) - Ale przy podpisaniu umowy wypłaciłem mu cały kontrakt, czyli za pół roku z góry. Nie sprawdził się, zespół grał fatalnie, zwolniłem go. Kosztowało mnie to pół miliona złotych - opowiada właściciel "Czarnych Koszul".
Na niewiele mniej skasował Wojciechowskiego 47-krotny reprezentant Polski Euzebiusz Smolarek (31 l.), który nie godził się na zamrożenie części zarobków i został odsunięty od pierwszego zespołu. Po kilku tygodniach impasu strony doszły do porozumienia. Ebi odszedł za równowartość trzech miesięcznych pensji, czyli ponad 90 tysięcy euro (378 tys. zł).
Półroczne wakacje na koszt Wisły
Podobne kłopoty mieli szefowie Wisły ze spławieniem w grudniu 2005 roku odsuniętego od pracy trenera Henryka Kasperczaka zarabiającego prawie 20 tysięcy euro miesięcznie. Przez pół roku, chociaż nic nie robił, skasował prawie 120 tys. euro (504 tys. zł). Na drodze sądowej domagał się jeszcze od Wisły wypłaty wynagrodzenia za okres od 2006 roku do lutego 2007 roku, ale przegrał proces.
Dola "Tarasia"
Ryszard Tarasiewicz (50 l.), który jako trener wprowadził Śląsk Wrocław z III ligi do Ekstraklasy, gdy we wrześniu 2010 roku został zawieszony w obowiązkach szkoleniowca, przez 9 miesięcy otrzymywał po 45 tys. złotych miesięcznie (w sumie 405 tys. zł).
Jakkolwiek by liczyć, Kapler przebił wszystkich. Chyba że prawnicy znajdą na niego haka i "Nygus" nie dostanie premii, na którą nie zasłużył.