"Super Express": - Kiedy wróci pan do wysokiej formy?
Paweł Wojciechowski: - Okaże się po moim pierwszym starcie 20 maja w Żarach. Rok temu o tej porze było gorzej, sezon zacząłem od wyniku 5,20. Teraz widzę szansę na 5,50. Trening był bowiem intensywniejszy, moce przerobowe większe. Nie przydarzyła się też żadna nowa kontuzja, bo o pękniętej kości policzka już zapomniałem, nie stanowi dla mnie żadnej bariery fizycznej ani psychicznej. Czuję głód skakania. Wdrapałem się na szczyt i nie zamierzam z niego spaść.
- Ma pan w planach skok na wysokość 6 metrów?
- Skoro się skoczyło 5,91, to zapewne można także 6 metrów. To moje marzenie i plan minimum. Ale do realizacji raczej nie w tym roku. Bo w tym sezonie byłoby to maksimum, tysiąc procent normy. Psychicznie jestem jednak gotowy na te 6 metrów.
- Jest pan mistrzem świata, świadomość tego nie ciąży panu przy skokach?
- Zapomnieć o tym trudno. Na pewno mi to jednak nie przeszkadza. Raczej mobilizuje, by osiągać jeszcze więcej.
- Kiedy ostatnio zawalił pan start z powodu stresu czy presji psychicznej?
- Nie przypominam sobie czegoś takiego. Skakanie to dla mnie codzienność, nie zaprzątam sobie głowy zbędnymi myślami. A nerwy na ogół mi pomagały, pchały do sukcesu. W nerwach zdobyłem pierwsze mistrzostwo Polski i mistrzostwo świata.
- Oby w nerwach zdobył pan też olimpijskiezłoto w Londynie. Życzymy panu tego. Polska Grupa Tyczkarska (PGT)
Anna Rogowska, Agnieszka Kolasa, Paweł Wojciechowski, Łukasz Michalski i Mateusz Didenkow. W ramach kontraktu z PGE każde z nich otrzymywać będzie do końca roku 2012 comiesięczne wynagrodzenie.