- Popełniliśmy bardzo mało błędów. Brazylijczycy są faworytami do złota, a my zmusiliśmy ich do maksymalnego wysiłku - podsumowuje Prudel.
Jego partner, który walczył z czasem o powrót do formy po kontuzji, nie był w stanie ukryć wzruszenia.
- Zabrakło mi dwóch tygodni treningu i startów, abyśmy byli w najwyższej formie. Wstydu nie przynieśliśmy, szkoda, że nie udało się tu zrealizować wielkiego marzenia - powiedział ze łzami w oczach Fijałek.
- Ale w przyszłości trzeba się będzie z nami liczyć - zapewnia Prudel.