- Ktoś kilka dni temu rzucił hasło: jedziemy dopingować Damiana. Dokonaliśmy szybkiej rezerwacji lotu i ruszyliśmy w drogę do Anglii. Do Londynu przybyła nas piątka. Damian nam wszystko załatwił. Stroje reprezentacji, wejście do wioski olimpijskiej, a nawet bilety. Szkoda, że tylko dwa na całą piątkę - opowiada jeden z kolegów zapaśnika.
Potwierdziło się jednak, że pomysłowość Polaków nie zna granic. Cała piątka z trybun oglądała pojedynek przyjaciela, wcześniej ominąwszy wszystkie punkty kontrolne. Oczywiście wszyscy ubrani byli w biało-czerwone stroje.
- Koledzy z dwoma biletami zagadali ochronę, a my w trójkę przeszliśmy. Gonili nas przez chwilę, ale tłum był ogromny i szybko zrezygnowali. Na walki eliminacyjne weszliśmy bez problemów, ale gorzej było z walką o brąz. Nie chcieli nas przepuścić, była nawet lekka szarpanina. Udawaliśmy jednak, że nie rozumiemy i też jakoś przeszliśmy. A teraz jedziemy na podbój Londynu. Trzeba opić sukces naszego kumpla! - kończy szczęśliwy kibic Janikowskiego.