Pojedynek z Santiago był rewanżem za starcie z listopada, które Polak niespodziewanie wygrał przez nokaut. Teraz też nasz zawodnik zasłużył na zwycięstwo.
- Drugą, trzecią i czwartą rundę wygrałem. Cóż poradzić, sędziowie widzieli to inaczej. Tak już jest, gdy się bijesz z mistrzem, musisz mieć wyraźną przewagę lub go znokautować - mówi zawiedziony Chalidow, który urodził się w Czeczenii, ale od 13 lat mieszka w naszym kraju i ożenił się z Polką.
Mamed był pierwszym reprezentantem Polski, który walczył o mistrzostwo świata prestiżowej organizacji Sengoku.
- Wszyscy na miejscu mówią, że decyzja sędziów była skandaliczna - opowiada Martin Lewandowski, współpromotor Chalidowa. - Ale jeszcze tu wrócimy i podbijemy Japonię!