- Pomógł mi w tym mój klub, Warszawianka, i spotkanie z mistrzem olimpijskim Felixem Sanchezem - mówi Plawgo "Super Expressowi". - Klub przedłużył ze mną o rok umowę stypendialną, a jest to w tej chwili mój jedyny stały dochód (około 2500 zł miesięcznie - red.). A Sanchez, który ma już 35 lat, poradził mi, żebym nie rezygnował. Bo on, chociaż jest ode mnie 4 lata starszy, zdobył w Londynie olimpijskie złoto. Dowiedziałem się od niego, że wykonuje więcej kroków pomiędzy płotkami niż ja, a mimo to jest mistrzem olimpijskim. To dało mi nadzieję - tłumaczy Plawgo, były medalista MŚ i ME w biegu na 400 m przez płotki.
Marek Plawgo nie rezygnuje i nie kończy kariery
Sezon znów się nie udał. Podobnie jak trzy poprzednie, zakłócony został kontuzją. Marek Plawgo (31 l.) zastanawiał się nad zakończeniem lekkoatletycznej kariery, ale postanowił jednak spróbować raz jeszcze.