Korzeniowski pakuje na siłowni

2008-12-22 5:00

Po nieudanym sezonie Paweł Korzeniowski (23 l.) wrócił na pływalnię. Po raz pierwszy od igrzysk olimpijskich w Pekinie wystartował na swym koronnym dystansie - 200 m motylkiem i... sensacyjnie przegrał z Marcinem Babuchowskim.

- Myślę, że jest jednak szansa, abym nadal był jednym z najlepszych na świecie na tym dystansie. Nie ma co się załamywać - mówi Korzeniowski.

- Po igrzyskach zrobił pan sobie długie wakacje...

- Tak, trwały dwa i pół miesiąca. Odpocząłem psychicznie i fizycznie, mam więcej chęci do pracy. Na pewno wystartuję w przyszłorocznych mistrzostwach świata, ale "z biegu", bez specjalnego przygotowywania. Nie trenuję jeszcze na pełnych obrotach. Na razie pływam raptem po pięć kilometrów podczas treningu, nie szarżuję.

- Podobno nie wszystkie treningi realizuje pan z trenerem Słomińskim...

- Prawda. Na siłowni ćwiczę sam, to moja inicjatywa. Z wyjątkiem ostatniego pół roku, przed olimpiadą tylko "zabawiałem się w siłownię". Sam się zastanawiałem, dlaczego liczyły się tylko treningi w wodzie, a nie ogólne przygotowanie fizyczne. Od kolegów z USA słyszałem, że u nich te proporcje są inne.

- A może te pomysły podsunęła panu sympatia, Marta Domachowska?

- Co najwyżej w niewielkiej części. Ja wiem bowiem od dawna, że w tej dziedzinie nie jest tak, jak być powinno. Marta tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu, dziwiła się, że tak długo nie mieliśmy właściwego przygotowania fizycznego. Tenisiści wiele czasu ćwiczą poza kortem, a nie tylko grają w tenisa.

Najnowsze