Vancouver: Małysz już bije wszystkich

2010-02-13 11:06

Tak można podsumować rekordowy rezultat osiągnięty przez Polaka w krótkiej historii obiektu K-95 w Whistler. "Orzeł z Wisły" poszybował w jednej z ostatnich olimpijskich serii treningowych aż na 109,5 metra. Chwilę potem sędziowie pospiesznie obniżyli belkę o 2 stopnie i kolejni zawodnicy lądowali wyraźnie bliżej. Ciężko więc ocenić realną przewagę Adama nad Schlierenzauerem czy Ammannem.

- Nie wiem, czy można było skoczyć jeszcze dalej - zastanawiał się Małysz po treningu. - To już strasznie daleko, ale nie umiem powiedzieć, czy na medal. Podczas tej próby na skoczni był miękki śnieg, inaczej się lądowało, poprzednio był tak ubity, że mocno przyłożyłem w zeskok. Wiatr też był delikatny z tyłu, a potem cisza, to dobre dla mnie, lubię skakać w takich warunkach - przyznał skoczek z Wisły. - W jednej z serii treningowych szczególnie niskie szybkości najazdowe mieli Austriacy, ale wydaje mi się, że to dlatego, że śnieg troszkę zasypywał tory. Może dmuchawy nie za dobrze wywiewały biały puch.

Zobacz relację na żywo z eliminacji

Ammann, który 8 lat temu nie dał Małyszowi zdobyć złota w Salt Lake City, jest w gronie wielkich faworytów dzisiejszego konkursu. Widać jednak, że Szwajcar coraz bardziej docenia klasę polskiego rywala.

- Adam ma nade mną przewagę doświadczenia, poza tym ostatnio jest na fali wznoszącej, dlatego to poważny kandydat do złota. A ja miewam lepsze i gorsze dni. Może akurat na tym treningu wypadł ten słabszy - tłumaczy Ammann. - Ale kiedy trafię ze wszystkim, to drżyjcie, bo wtedy jestem nie do ruszenia.


Nie ma wątpliwości: przed dzisiejszym, pierwszym startem Małysza kibice mogą szykować się na wielkie przeżycia. Tak spokojnego, dojrzałego i pewnego siebie Adama dawno nie oglądaliśmy. Jeśli do tego dodać, że słynący ze zdawkowych wypowiedzi Hannu Lepistoe (64 l.) też mówi sporo o szansach medalowych i ostatnio wciąż chodzi z delikatnym uśmiechem na twarzy - mamy jak na dłoni obraz szans Małysza w sobotnim konkursie na skoczni normalnej.

Patrz też: Rekord skoczni Małysza - wraca "automat"

Choć nasz "Orzeł" nie uważa, by ten obiekt przypominał idealnie Szczyrk - co z kolei podkreśla Lepistoe - to widać, że czuje się tu znakomicie. - Warunki nie będą odgrywać kluczowej roli. Jeśli nikt nie odleci na jakimś wietrze, to będzie wielka walka, w której o sukcesie zadecydują detale. Ja się czuję fantastycznie pod względem psychicznym i to mi dodaje sił, liczy się samopoczucie, a nie wyniki na tablicy treningów - zapewnia "Orzeł z Wisły". - Minimalny błąd i zamiast na pierwszym ląduje się na dziesiątym miejscu - dodaje Lepistoe.

Kolejnym treningiem były dla Małysza piątkowe kwalifikacje. Nie musiał ich przechodzić jako skoczek mieszczący się w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata (kwalifikowali się Hula, Stoch i Miętus). Na pytanie, czy nie wolałby odpuścić skoku w serii kwalifikacyjnej, żeby utrwalić w głowie świetną próbę na 109,5 m, odparł: - Hannu do tego nie dopuści. On chce, żebym jak najwięcej skakał, nie mam nic do gadania.

Najnowsze