Większość książek rzekomo napisanych przez ludzi futbolu została stworzona przez kogoś innego. Wtedy łatwo walić po oczach i grzebać w cudzych brudach. Zero odpowiedzialności. A sportowiec dający twarz na okładce i kasujący część honorarium zawsze może wytłumaczyć, że on tylko gaworzył, a pisał kto inny. Uczciwej byłoby napisać biografię zawodnika i nie nazywać tego autobiografią. Prawdziwi autorzy tych dzieł mają trochę talentu, choć nigdy nie będą Vargą, tak jak Varga nie będzie Stasiukiem ani Pilchem.
Młodemu piłkarzowi Górnika zrobiono krzywdę, naśmiewając się, że w wieku dwudziestu lat po raz pierwszy w życiu wziął się do czytania Trylogii. Przecież w jego pokoleniu takich jest większość. Sam się dziwiłem, że mój syn czyta "Lalkę" w wersji odchudzonej, skrót wspaniałej powieści. Prus w grobie się przewraca, ale syn maturę zaliczył.
Czy ktoś uczy się jeszcze w Polsce ortografii? Komentarze internautów - nie tylko na sportowych portalach - świadczą, że niekoniecznie. Cenne jest za to rozładowywanie frustracji poprzez obrażanie kogo tylko się da. Skopanie znanego trenera, piłkarza, sędziego, wyżycie się na nielubianym klubie sprawia, że świat wydaje się piękniejszy, a autor lepszy niż w rzeczywistości. Można być z siebie dumnym. I tak trzymać, i o to chodzi! A że wracamy do epoki kamienia łupanego? To już całkiem inna sprawa.