Michał Listkiewicz

i

Autor: Eastnews Michał Listkiewicz

Michał Listkiewicz: Manufaktura wyników

2012-08-07 4:00

Wiele lat temu przebywałem dłuższy czas w Katarze. Na każdym kroku słuchałem o wspaniałym polskim trenerze, niejakim Henriku. Z leniuchujących, notorycznie opuszczających treningi lekkoduchów stworzył najsilniejszą w regionie ekipę miotaczy.

Jakże się ucieszyłem, gdy ujrzałem Henrika (Henryka Olszewskiego) parę dni temu na trybunach olimpijskiego stadionu w Londynie. Jak zawsze spokojny, zamyślony, zdystansowany. Alter ego Franka Smudy. Henryk Olszewski to bez wątpienia najwybitniejszy polski trener na tych igrzyskach, latami harował z polskimi kulomiotami, mistrz Tomasz Majewski to jeden z wielu, których katował na obozach w Spale. Także wśród miotających żelastwem pań znalazł i oszlifował kilka rodzynków.

Urzędasy z Ministerstwa Sportu obcięły wybitnemu trenerowi pensję po niepowodzeniu Majewskiego na mistrzostwach świata. Kto im obetnie apanaże po klęsce idiotycznej koncepcji "odwracania piramidy", czyli braku finansowania dla zaplecza mistrzów?

Ministra Mucha zapowiada wzywanie związków sportowych na ministerialny dywan. To była ulubiona metoda nieżyjącego ministra Jacka Dębskiego. Opieprzanie działaczy polską metodą na medale?

Wybitny działacz olimpijski Kajetan Hądzelek radził mi, abym na ministerialnych naradach siadał blisko wyjścia i zmywał się przy pierwszej okazji. To też radzę prezesom wezwanym na zbiorową spowiedź. To nie oni są winni, ale wadliwy system organizacji polskiego sportu.

Gdy od jednego z zastępców pani ministry usłyszałem, że "medale zaplanowano na czwarty, siódmy i jedenasty dzień igrzysk", to się popłakałem. Sam nie wiem: ze śmiechu czy z rozpaczy.

Najlepszą ekipą igrzysk są niewątpliwie Amerykanie. Może dlatego, że w USA nie ma ministerstwa sportu?

Najnowsze