Ale bardziej od złotego medalu wzruszyła mnie archiwalna wypowiedź kilkuletniego Kamilka Stocha sprzed prawie 20 lat. Brzdąc sensownie mówił o swoich sportowych marzeniach. Także o medalu olimpijskim, który za rok w Soczi zawiśnie na jego szyi. Tak musi się stać!
Na drugim krańcu Polski prezydent Sopotu Jacek Karnowski z dumą mówi o koszykarzach Trefla, wykazując dużą znajomość niuansów tej pięknej gry. Gdyby każdy włodarz miejski tak się przejmował swoimi zawodnikami, to mielibyśmy w Polsce sportowy raj.
Czy doprowadzi nas do niego gaz łupkowy? Przejmujący film "Promised land" mówi o manipulowaniu biednymi ludźmi przez gazowe koncerny w USA. Upadłe fermy, zatrute wody - to cena, o której mało się u nas mówi. Film obejrzałem na jedynym seansie w samo południe powszedniego dnia, w towarzystwie czterech innych widzów. Atrakcyjne pory seansów są zarezerwowane dla rozmaitych Bęcwaldowskich rzucających głupie żarty w żałosnych polskich komediach lub hucpiarsko reklamowanych bluzgach i ekskrementach drogowej policji. Premierowi Tuskowi polecam obejrzenie "Promised land".
Fajnie, że sukcesy odnoszą trenerzy przedkładający ciężką pracę nad medialne popisy. Jednym z nich jest Piotr Stokowiec, który oskubaną z pieniędzy i zawodników Polonię doprowadził na szczyty Ekstraklasy. Jest wychowankiem Pawła Janasa, najbardziej niedocenianego polskiego trenera. Paweł zaszył się w noteckiej puszczy, ale od swego ucznia telefony odbiera i służy mu życzliwą radą. Co widać w grze Polonii. A Janas - pochopnie zwolniony przez ekscentrycznego właściciela - ma swoją małą satysfakcję.
Polskie samoloty latają z logo naszych siatkarzy. Zupełnie jak angielskie w barwach Manchesteru czy niemieckie - Bayernu. Czy doczekamy się podobizny Zbigniewa Bońka lub Roberta Lewandowskiego na kadłubach maszyn LOT? Pomarzyć o raju dobra to rzecz.