Mack Horton złoto na igrzyskach olimpijskich wywalczył w wyścigu na 400 metrów stylem dowolnym. Po zakończeniu biegu w Australii wybuchł prawdziwy szał radości. W jego wir nie wpadł chyba tylko jeden kibic, który zauważył na piersi sportowca znamię. Błyskawicznie wystosował on wiadomość do lekarzy kadry pocztą elektroniczną, a specjaliści na całe szczęście jej nie zlekceważyli i skierowali mistrza na badania.
Te potwierdziły podejrzenia fana. Okazało się, że na piersi Hortona znajduje się nie pieprzyk, a czerniak - nowotwór złośliwy. Dzięki tak szybkiemu wykryciu choroby udało się uratować życie 20-latka, który przy jeszcze delikatnej zwłoce mógłby tej najważniejszej walki nie wygrać. Sam pływak nie ukrywał radości i wdzięczności względem anonimowego kibica. "Chcę krzyczeć z wdzięczności do osoby, która zwróciła uwagę na moje znamię na piersi" - napisał na jednym z portali społecznościowych.