Marcin Dołęga był jedną z naszych nadziei olimpijskich na złoto w Londynie. W decydującym momencie polski ciężarowiec zawiódł jednak na całej linii. Spalił trzy próby w rwaniu i nawet nie został sklasyfikowany.
- Nie nadaję się do ciężarów, zawaliłem - mówł wtedy załamany olimpijską wpadką Dołęga.
Teraz - po ponad roku od IO 2012 - forma sportowa wróciła w odpowiednim momencie. Tuż przed Mistrzostwami Świata, które w weekend wystartują we Wrocławiu.
Przeczytaj: Marcin Dołęga po katastrofalnym występie na igrzyskach: Jestem załamany, dałem ciała WYWIAD
Marzenia o medalu nagle zaczęły się jednak zdawać mniej realne.
- Nie jest źle, jest tragicznie - opisuje swoją sytuację zdrowotną w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" sam zainteresowany.
Po niedawnych Mistrzostwach Polski Dołęga zaczął uskarżać się na problemy z barkiem. Później posłuszeństwa odmówiło lewe kolano, w którym więzadło jest już niemal dwa razy większe niż w prawym. Ciężarowcowi dodatkowo wypadł dysk, a jakby tego było jeszcze mało - od poniedziałku 14 października pojawiły się problemy z mięśniami skośnymi brzucha.
W wywiadzie dla "GW" Dołęga twierdzi, że nie porzucił jeszcze nadziei na start we Wrocławiu.
- Ale tu naprawdę pomóc może tylko cud - zaznacza ciężarowiec.
Początek Mistrzostw Świata w podnoszeniu ciężarów 20 października. Czempionat potrwa przez tydzień.