Do 30. metra z Boltem próbował jeszcze walczyć Amerykanin Justin Gatlin (32 l.), mistrz olimpijski z 2004 r. (dwukrotnie łapany na dopingu, za co był zdyskwalifikowany na łącznie 4 lata). Ale jamajska błyskawica przemknęła obok niego.
Pomimo deszczu Bolt uzyskał swój najlepszy tegoroczny czas - 9,77 s (szybciej biegał w br. tylko Tyson Gay, zawieszony po wykryciu dopingu - 9,75).
W pierwszej piątce było jeszcze trzech innych Jamajczyków, którzy w komplecie złamali barierę 10 sekund: Nesta Carter - 9,95 s oraz Kerman Bailey-Cole, i Nickel Ashmeade - obaj 9,98.
To był szósty złoty medal Bolta na mistrzostwach świata. Brakuje mu dwóch, żeby wyrównać historyczny wyczyn Carla Lewisa (też łapanego na dopingu, ale sprawę zatuszowano).
Tylko wielki pech może przeszkodzić Boltowi w doścignięciu Lewisa już w Moskwie. Przed fenomenem z Jamajki bowiem jeszcze bieg na 200 m (w sobotę) i sztafeta 4x100 m (w niedzielę 18 bm.).