Clovis Acosta Fernandes był jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci na trybunach przy okazji każdego meczu reprezentacji Brazylii. Ubrany w kolorowe stroje i nieodłączny kapelusz wspierał swoją drużynę narodową nieprzerwanie od 1990, kiedy to kibicował na swoich pierwszych mistrzostwach świata we Włoszech.
Film z pijanym Neymarem w roli głównej. "Z każdym dniem jest coraz gorzej" [WIDEO]
Łącznie był na siedmiu mundialach, jeżdżąc za zespołem "Canarinhos" zwiedził 60 krajów, a na żywo zobaczył ponad 150 meczów. Słynny stał się jednak dopiero po mistrzostwach w jego kraju, a konkretnie po blamażu Brazylijczyków w półfinale z Niemcami. Wówczas jeden z fotografów uchwycił go, gdy zalany łzami kurczowo ściskał makietę pucharu świata. Zdjęcie obiegło świat, a Fernandesa okrzyknięto "najsmutniejszym kibicem w Brazylii".
Od 9 lat chorował na raka, a od 2 miesięcy nie opuszczał szpitala w Porto Allegre, w którym zmarł. Jego syn przyznał, że otrzymał mnóstwo kondolencji. Trudno się dziwić. Tak wiernych kibiców, którzy ze swoją drużyną są na dobre i na złe, jest już niestety coraz mniej.