"Super Express": - Kiedy pojawił się temat transferu do Turcji?
Patryk Tuszyński: - Już po zakończeniu ubiegłego sezonu były pierwsze zapytania ze strony tureckich klubów. Jednak powiedziałem agentowi, że w pierwszej kolejności interesują mnie oferty z zachodniej Europy. Bo taki wyjazd zawsze był moim marzeniem. Turcy byli najbardziej zdeterminowani. W życiu trzeba kuć żelazo póki gorące. Uznałem, że nie ma gwarancji na to, że pojawi się konkretna i atrakcyjna propozycja z innej ligi. Poleciałem do Stambułu i podpisałem trzyletni kontrakt. Turcy proponowali dłuższą umowę.
- Turcy mają to do siebie, że wiele obiecują, a potem zapominają płacić.
- Jestem optymistą. Konsultowałem się z bramkarzem Śląska Mariuszem Pawełkiem, który występował w Rizesporze. Jego opinia była pozytywna. Klub jest wypłacalny, dobrze zorganizowany. Już na miejscu rozmawiałem na ten temat z nowymi kolegami i nie usłyszałem niczego złego.
- Liga turecka to dobre miejsce na promocję?
- Znakomite. Proszę spojrzeć, jakie gwiazdy tego lata trafiły do Turcji. Chcę się tu pokazać i zrobić kolejny krok. Rizespor stwarza mi taką możliwość. A teraz już tylko ode mnie zależy, czy to wykorzystam. Zespół ma przydomek "Jastrzębie". Liczę, że też zdołam coś upolować. Będę zadowolony, jeśli osiągnę dwucyfrówkę.
- Liga turecka wystartowała w ten weekend.
- My zaczynamy w poniedziałek od wyjazdu do Ankary, gdzie zagramy z Genclerbirligi. W drugiej kolejce przyjeżdża do nas Fenerbahce. Koledzy już żyją tym meczem, bo to dla klubu duże wydarzenie. Gwiazdą rywali jest Robin van Persie. Holender był moim faworytem, gdy grał w Arsenalu, któremu kibicuję. To super, że na starcie mojej tureckiej przygody będę miał okazję zmierzyć się z takim klubem i z takim piłkarzem.