Ten rzut daje "Machałkowi" trzecie miejsce na świecie i drugie w Europie w tym roku. W ciągu ostatniego półtora miesiąca zwyciężał w zawodach siedmiokrotnie, raz był drugi.
"Super Express": - Przed mistrzostwami Europy w Barcelonie forma rośnie.
Piotr Małachowski: - A to jeszcze nie jest sto procent moich możliwości. Tydzień temu w Eugene rzuciłem lepiej i technicznie, i co do odległości. Tylko że się zapatrzyłem i nie utrzymałem się w kole...
- A na pewno zapatrzył się pan na dysk, a nie na jakąś miłą osobę?
- (śmiech) Jest dziewczyna, którą się interesuję, a która nie zna się na sporcie. Mam nadzieję, że się pozna i na nim, i na mnie. Powiem tylko tyle, że trzeba czekać, jak znajomość się będzie rozwijała. Na miłość przyjdzie czas, na razie moim głównym zadaniem jest trenować do mistrzostw Europy.
- Warto byłoby przywieźć z nich medal. Tak jak z ostatnich wielkich imprez...
- Tylko że w tym roku trenuję lżej niż przed igrzyskami i mistrzostwami świata, gdzie zdobywałem srebrne medale. No i później zacząłem treningi po wrześniowej operacji palca.
- Czy pana przyjaciel Tomasz Majewski nie zazdrości panu tych wyczynów?
- On jeszcze nie może sobie poradzić z techniką, ale o zazdrości nie ma mowy. Obaj się dopingujemy, a ja czasem bardziej przejmuję się jego startami niż swoimi. Myślę, że Tomek jeszcze nas zaskoczy w mistrzostwach Europy i że osiągnie tam piękny wynik.