MŚ 2010, mecz Anglia-USA: Pierwsza szmata mundialu

2010-06-14 5:00

Na początek mundialu angielscy kibice dostali po głowie... szmatą. Ich bramkarz Robert Green (30 l.) zachował się niczym Mariusz Pawełek, przepuszczając piłkę po niegroźnym strzale. "Ten klaun już nigdy nie powinien zagrać w naszej reprezentacji" - pastwi się angielska prasa.

Kiedy już w 4. minucie Steven Gerrard dał Anglikom prowadzenie, wydawało się, że wyspiarze w efektowny sposób rozpoczną marsz po mistrzostwo. Wtedy do akcji wkroczył Green. Po lekkim strzale Clinta Dempseya bramkarz popełnił fatalny błąd, przepuszczając w komiczny sposób piłkę i darując Amerykanom gola. Mina Fabio Capello po tym kiksie mówiła wszystko - wściekły Włoch zwiesił głowę i odwrócił się tyłem od murawy, tak jakby nie mógł patrzeć na gamonia w bramce.

"Po tym, co zrobił, powinni go natychmiast wsadzić do samolotu i odesłać do domu" - pisze "Daily Mail". "Niech pakuje walizki! Już nigdy nie powinien założyć koszulki reprezentacji Anglii. Przez niego płacze cały kraj!" - wtóruje "Daily Mirror".

Wyspiarze są wściekli, bo swoim kiksem Green wpisał się w bardzo długą i bogatą tradycję spektakularnych wpadek angielskich bramkarzy. "To jakaś klątwa!" - lamentuje "The Sun", przypominając słynne błędy Davida Seamana, Paula Robinsona, Scotta Carsona czy Davida Jamesa. A ostatni z nich jest przecież zmiennikiem Greena na mundialu w RPA...

"Jesteśmy dotknięci plagą bramkarzy, którzy potrafią tylko rozdawać gole rywalom" - narzeka "The Sun".

Najnowsze