Zakład produkcji trumien, czyli niedoszły marsz Lewego na Moskwę
W moim rankingu najbardziej oryginalnych propozycji, które złożono Lewandowskiemu ta zajmuje pierwsze miejsce. Jakiś czas temu polski zakład produkcji trumien zaproponował mu wspólny biznes. Lewandowski miałby wyłożyć między 750 a 930 tysięcy złotych i pomógłby rozwinąć funeralny biznes. Osoba, która zwróciła się do kapitana kadry, zapewniała o swoim bogatym doświadczeniu w tym zakresie, obiecywała też szybki zysk, słusznie poniekąd argumentując, że biznes jest o tyle pewny, że niezależny od sytuacji politycznej czy gospodarczej. Finansowu wkład Lewandowskiego miał pomóc w ekspansji na inne kraje. Poza Włochami i kilkoma innymi państwami Unii Europejskiej, celem miała być Rosja i Ukraina. W propozycji dla Lewego wyliczono mu ile osób umiera dziennie w Moskwie, Sankt Petersburgu i Kijowie, sugerując, że to dobry rynek zbytu. Co więcej, gdyby Lewandowski zdecydował się na zainwestowanie większej kwoty niż wnioskowane 200 tysięcy euro, to przed firmą miały się otworzyć możliwości dostawy trumien dla rosyjskiej armii. Pieniądze Lewandowskiego miały być przeznaczone na konkretny sprzęt: między innymi wielopiłę, strugarki, frezarki, samochody ciężarowe, wózki widłowe no i przede wszystkim zakup nieruchomości, na terenie których miała się odbywać produkcja. Rodzaj trumien? Bardzo różny: od ekskluzywnych po najprostsze, w planach były też trumny kartonowe.
Nie przekonamy się jednak, czy przedsięwzięcie by wypaliło, bo obóz napastnika Bayernu nie wykazał zainteresowania propozycją.
Fot. Archiwum SE
Lewy z groźną bakterią, dlatego nie błysnął na EURO
Równie niecodzienna propozycja dla Lewandowskiego nadeszła za pośrednictwem naszej redakcji. Do „Super Expressu” dotarł list, którego autor zapewniał, że odkrył u Lewandowskiego bardzo groźną bakterię i to właśnie ona przeszkodziła kapitanowi kadry błysnąć na EURO 2016 (Lewy zakończył turniej z jedną bramką na koncie). Do listu dołączone były dwa zdjęcia: Arkadiusza Milika z zaznaczeniem, że to zdrowy zawodnik i właśnie Lewandowskiego , z adnotacją „piłkarz zainfekowany”. W liście, który przyszedł z okolic Częstochowy, proponowano Robertowi kilkutygodniową terapię, gwarantując 100 procentowe wyleczenie z bakterii. W liście podkreślano, że nikt inny, na całym świecie, nie jest w stanie wyleczyć RL, tylko specjalny sztab w którego skład wchodził autor listu, lekarz z częstochowskiego szpitala i jeszcze kilka osób. Autor prosił o przekazanie listu Robertowi, co też uczyniliśmy przy okazji robienia z nim wywiadu. Lewy jednak z propozycji nie skorzystałJ A co do spraw związanych ze zdrowiem, to Lewandowski i o wszem, przyjął pewną propozycję, ale o wiele bardziej konwencjonalną – wraz ze wspólnikiem zdecydował się zbudować w Warszawie luksusową klinikę medycyny sportowej.
Fot. EastNews
Wiadomość z Hollywood, czyli Lewy zagra Cieślika?
Jak się dowiedziałem, coraz więcej propozycji trafia też do Lewego ze świata filmu, od producentów i reżyserów. Niektórzy wnioskują o promocję przez RL swoich dzieł, inni o pomoc finansową na ich realizację. Jeden z nich, Polak od lat mieszkający i pracujący w Hollywood, zaproponował Lewemu współpracę (czytaj finansowe wsparcie) przy produkcji filmu, o którego nakręceniu ten filmowiec marzy od dawna. Chodzi o produkcję na temat jednego z najważniejszych meczów w historii polskiego futbolu, Polska – ZSRR, z 1957 roku, kiedy to Gerard Cieślik dwa razy pokonał Lwa Jaszyna, a Polska ograła znienawidzony przez naród Związek Radziecki 2:1. Reżyser widzi ten sukces i reakcję na niego (uradowani kibice znieśli Cieślika z boiska na rękach) jako jeden z pierwszych przejawów oporu ze strony polskiego społeczeństwa wobec radzieckiego okupanta. Faktem jest, że temat wydaje się być interesujący, zastanawiam się tylko, czy reżyser liczyłby tylko (i aż) wsparcie finansowe Lewandowskiego, czy widziałby go też w roli… Cieślika. Tu jednak na przeszkodzie mogłyby stanąć warunki fizyczne obu świetnych snajperów. Śp. Gerard był napastnikiem kieszonkowym (163cm), podczas gdy Lewy mierzy aż 185 cm. Choć akurat do co występów przed kamerą to Lewandowski nie ma z tym problemu - jest chwalony zarówno przez swój team, jak i tych, którzy kręcą z nim reklamy.
- Profesjonalni reżyserzy mówią, że jest bardzo plastyczny, fotogeniczny, lubi go kamera. Robert jest zadaniowcem. Robi w 6-7 godzin to, co inni w 12. Byłby świetnym aktorem. Jak będą szukali nowego Jamesa Bonda, to polecam Roberta. Ma talent, a i świetne ciało – uśmiechał się z w rozmowie z”SE” Mariusz Siewierski, który pracuje przy kontraktach reklamowych Lewandowskiego. Bond to chyba jednak za wysokie progi, ale kto wie, może kiedyś Lewego w jakiejś produkcji zobaczymy. Wydaje się jednak, że na tym etapie Lewy jako mecenas sztuki filmowej jeszcze nie wystąpi…
Fot. Super Express
30 tysięcy na czarne, czyli Lewy pożycz, żebym się odegrał
O jednej z najbardziej niewiarygodnych propozycji opowiedział nam sam Lewandowski. W wywiadzie dla „Super Expressu” przyznał, że ta oferta tak go zdziwiła, że doskonale zapamiętał jej szczegóły. Otóż zwróciła się do niego z prośbą osoba, która w kasynie postawiła na „czarne” 30 tysięcy złotych. Gracz uczciwie przyznał, że nie trafił i pytał czy Lewandowski pożyczyłby mu taką kwotę, żeby mógł się odegrać. Grający obiecał, że tym razem postawi na „czerwone” i jeśli trafi, to oczywiście odda pieniądze z nawiązką. Jak łatwo się domyślić, Lewandowski z propozycji nie skorzystał. Robert mówił też, że dostaje wiele próśb o to, aby spłacał czyjeś długi/kredyty. Co ciekawe, jeśli chodzi o Bayern, to Lewandowski nie ma prawa samemu otwierać korespondencji, która przychodzi na jego nazwisko. Chodzi oczywiście o względy bezpieczeństwa, bo nigdy nie wiadomo co znajduje się w środku. Listy i przesyłki otwiera zatrudniona przez klub osoba i dopiero potem przekazywane są piłkarzowi.
Fot. EastNews
Morze pieniędzy za morze wódki, ale przecież Lewy nie pije
Lewandowski występuje w wielu reklamach, ale stara się tak dobierać produkty, aby pasowały do jego stylu życia. W związku z tym odrzucił jedną z najbardziej lukratywnych ofert jaką dostał z rynku reklamowego. Chodziło o promocję marki znanych alkoholi, a złożyła ją firma z rosyjskim kapitałem, która jest właścicielem tejże marki. Oferowano Polakowi bardzo duże pieniądze, jednak nie było szans, że Robert przyjmie propozycję. Jako sportowiec, a w dodatku osoba, która wraz z żoną, promuje zdrowy styl życia, zdawał sobie sprawę, że wódka kompletnie nie pasuje do jego stylu, zwłaszcza, że sam nie pije alkoholu. Jak twierdzą jego doradcy, nie ma szans, aby w trakcie kariery RL przyjmował takie propozycje.
Oczywiście, nie wszystkie propozycje są przez Lewandowskiego odrzucane. Gra w wielu reklamach, które znacie z ekranów tv czy z billboardów. Lewandowski inwestuje też w tak zwane start upy, czyli projekty potrzebujące finansowego wsparcia. RL jest udziałowcem funduszu, który sporo już takich projektów rozwinął. Teraz na przykład za pośrednictwem Lewandowskiego można znaleźć fachowców do remontu (remontuj.pl) czy zamówić jedzenie (skubacz.pl). A kolejne projekty, reklamy i (nietypowe) propozycje są tylko kwestią czasu…
Zarządzać tym wszystkim będzie natomiast agencja marketingowa Stor9_, założona właśnie przez RL. Agencja ma zajmować się koordynacją działalności biznesowej Roberta i Ani.
Fot. EastNews