Polacy rządzą w Islanders

2004-04-09 16:14

W ostatnim meczu sezonu zasadniczego New York Islanders zremisowali z Philadelphią Flyers 3:3. Remis dla "Wyspiarzy" uratował Polak, ale nie był to Mariusz Czerkawski.

Ponieważ Islanders mieli już pewny awans do play off, trener Steve Stirling dał szansę trzeciemu bramkarzowi, Wade'owi Dubielewiczowi. 25-latek rozegrał dopiero drugi mecz w NHL. 25 marca w pierwszej tercji spotkania z Philadelphią zastąpił kontuzjowanego Gartha Snowa (drugi bramkarz Rick DiPetro był chory) i został uznany bohaterem wygranego 4:2 meczu. Tym razem Wade również spisał się znakomicie. Jego fenomenalna interwencja pod koniec dogrywki pozwoliła "Wyspiarzom" uniknąć porażki.

- Rodzice mojego ojca wyemigrowali z Polski w 1945 roku - opowiada "Super Expressowi" o swoich polskich korzeniach Wade Dubielewicz, nazywany przez kolegów "Doobie". - Mieszkali w małej miejscowości pod Warszawą. Kiedy byłem mały, mówiłem trochę po polsku i umiałem świetnie liczyć - śmieje się Dubielewicz.

Pierogi, gołąbki i bigos

- Nigdy nie byłem w Polsce, ale bardzo chciałbym tam pojechać - zwierza się Wade. - Babcia bardzo dużo opowiadała mi o Polsce i polskich obyczajach. Pamiętam, jak w czasie świąt gotowała pierogi, gołąbki i bigos - wspomina hokeista, świetnie wymawiając nazwy potraw. - To było pyszne!

Miller i tancerka

Po meczu Mariusz Czerkawski spotkał się z nowojorską Polonią. Wspólnie z rodakami świętował swoje 32. urodziny i 10-lecie gry w NHL. Uroczystość rozpoczęło odczytanie listu gratulacyjnego od premiera Leszka Millera. Zaraz potem zgasło światło i w sali pojawiła się piękna hinduska tancerka, która odtańczyła przed zaskoczonym SuperMario słynny taniec brzucha. Na głowie trzymała paletę ze świeczkami, które jubilat - jak przystało na znakomitego sportowca - zdmuchnął bez najmniejszego problemu.

 

Najnowsze