Ponieważ Islanders mieli już pewny awans do play off, trener Steve Stirling dał szansę trzeciemu bramkarzowi, Wade'owi Dubielewiczowi. 25-latek rozegrał dopiero drugi mecz w NHL. 25 marca w pierwszej tercji spotkania z Philadelphią zastąpił kontuzjowanego Gartha Snowa (drugi bramkarz Rick DiPetro był chory) i został uznany bohaterem wygranego 4:2 meczu. Tym razem Wade również spisał się znakomicie. Jego fenomenalna interwencja pod koniec dogrywki pozwoliła "Wyspiarzom" uniknąć porażki.
- Rodzice mojego ojca wyemigrowali z Polski w 1945 roku - opowiada "Super Expressowi" o swoich polskich korzeniach Wade Dubielewicz, nazywany przez kolegów "Doobie". - Mieszkali w małej miejscowości pod Warszawą. Kiedy byłem mały, mówiłem trochę po polsku i umiałem świetnie liczyć - śmieje się Dubielewicz.
Pierogi, gołąbki i bigos
- Nigdy nie byłem w Polsce, ale bardzo chciałbym tam pojechać - zwierza się Wade. - Babcia bardzo dużo opowiadała mi o Polsce i polskich obyczajach. Pamiętam, jak w czasie świąt gotowała pierogi, gołąbki i bigos - wspomina hokeista, świetnie wymawiając nazwy potraw. - To było pyszne!
Miller i tancerka
Po meczu Mariusz Czerkawski spotkał się z nowojorską Polonią. Wspólnie z rodakami świętował swoje 32. urodziny i 10-lecie gry w NHL. Uroczystość rozpoczęło odczytanie listu gratulacyjnego od premiera Leszka Millera. Zaraz potem zgasło światło i w sali pojawiła się piękna hinduska tancerka, która odtańczyła przed zaskoczonym SuperMario słynny taniec brzucha. Na głowie trzymała paletę ze świeczkami, które jubilat - jak przystało na znakomitego sportowca - zdmuchnął bez najmniejszego problemu.