- Nie wiem, czemu media stawiają naszą kadrę pod ścianą, skoro i tak wszystko rozstrzygnie się w meczu z Czechami. Tak naprawdę wtorkowy wynik nie ma żadnego znaczenia - napisał Tomaszewski.
- Wiem, że Rosjanie są silni, że grają szybką piłkę, ale niech nawet wygrają, to i tak nie robiłbym z tego tragedii. Trzeba też spoglądać na drugi mecz – Czechy – Grecja. Tam, jeśli padnie remis, to w ostatnim spotkaniu grupowym będziemy w całkiem niezłej sytuacji - dodał Tomaszewski.
- Ale to tyle dobrego. Ja dalej podtrzymuję swoje zdanie i oglądać tej kadry nie mam zamiaru. Ludzie mówią mi, że jakiś Zimoch apeluje do mnie, żebym się nawrócił i zaczął kibicować Smudzie - napisał były bramkarz.
- Z tym, że ja nawet nie wiem, kim jest ten cały Zimoch. Niech on sobie apeluje, ale nie do mnie. Poza tym, czy ktoś pamięta, żeby ten facet grał kiedykolwiek w jakimś klubie? Żeby zakładał koszulkę reprezentacji? Ja nie pamiętam. Kciuki ściskam, ale tylko za jednego zawodnika. Dwunastego. To kibice tworzą prawdziwą kadrę i to o nich po Euro będzie mówiło się w całej Europie.
Polska - Rosja. Jan Tomaszewski: Oglądać nie mam zamiaru
Jan Tomaszewski pozostaje nieugięty. Były bramkarz reprezentacji Polski dalej bezpardonowo atakuje kadrę prowadzoną przez Franciszka Smudę. Przed meczem z Rosją oberwało się też radiowemu sprawozdawcy Tomaszowi Zimochowi. Jan Tomaszewski tym razem zaatakował na łamach swojego bloga.